Tak jak zostało już napisane: do Marcina Spirowskiego na dużym moto nie ma co jechać. Przynajmniej nie na szkolenie enduro w takiej formie, jaką ma teraz. Tylko małe sprzety. Po prostu ćwiczenia, na których opiera się jego szkolenie można w ogóle próbować powtórzyć tylko na małych moto. Ale na pewno przekłada się to pozytywnie na panowanie nad motorkiem w ogóle: czy małym, czy dużym.
Na żadnej akademii dużych enduro nigdy nie byłam. Ale chyba coraz więcej takich ofert na naszym rynku.
W moim przekonaniu, jak ktoś sobie może finansowo pozowlić na szkolenie, to zawsze warto. Na pewno można więcej się nauczyć niż jtak po prsotu eżdżąc z kumplami, co też jest oczywiście przyjemne i ma swoje (inne) plusy. A to czego się człowiek nauczy na szkoleniu, najlepiej potem ćwiczyć własnie podczas jazd z kumplami. I ćwiczyć, i ćwiczyć.
Pozdr
__________________
Ola
|