Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.11.2012, 23:00   #55
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Pierdu pierdu o kanionach a my tu gume zmienili i trza jechać dalej.



Wiadomo Cannes!!!!
Gęba mi się ucieszyła mimo żem z lekka śmierdzący już widziałem te stada rozjuszonych na poły roznegliżowanych Francuzek krzyczących
Voulez vous coucher avec moi ce soir-tyle rozumiem z tego podłego języka.


Godziny jakoś szybko uciekały choć trasa pusta, kręta i pięknie wyasfaltowana.
Jeśli się nie mylę to trasa ta była nazwana drogą Napoleona.Grupy mocno się podzieliły a niektórych ponosiła ułańska fantazja.

Koniec końców zmęczeni stanęliśmy na jednym z rozdroży bo trzeba było podjąć jakieś decyzje.Wkradła się minimalna nerwowość. Tomek jako główny zaopatrzeniowiec wkurwił się ,że minęliśmy sklep(fakt faktem ,że w kraju Napoleona jak nie kupisz wcześniej to później masz problem.).
Jara przerażała wizja betonowego Cannes, gdyż wiadomo lepiej czuje się w tajdze śpiąc w zaspie i łapiąc na badyl szczupaki.
Ja parłem do przodu na zasadzie coś się wymyśli bo nie chciało mi się spać przy drodze na kamieniach.Sławek jak to Sławek śmiał się bo mu i tak wszystko jedno a Raf dyplomatycznie próbował jednoczyć grupę.


Wizje były różne, ale padło na Cannes nocą. Wpadliśmy z lekka oszołomieni i szukamy downtown. Latamy, upał masakra mimo późnej godziny.
Tłumiki dają znać tak,że każdy już wie:
Z tymi Panami nie warto zaczynać.

Dopadamy jakiś sklep.Ceny nie były masakryczne a prowadzący ten bajzel Algierczyk bardziej skupiał się na meczu piłkarskim niż na klientach.
Sławek był zaszokowany moją płynną angielszczyzną i nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to ,że koleś po prostu przytakiwał na wszystko co mu się powiedziało.

Tak się rozwinąłem ,że już byliśmy kumplami po 5 minutach.Tłumacze chłopakom ,że własnie mi powiedział jakoby w okolicy było dużo tanich noclegów.Wszystkie są otwarte itd dalej.Byłem już tak podjarany ,że mało nie wszedłem na jakiś dialekt arabski.
Mój frreeeend napieprza te swoje oui, oui ,ja sratatata a on oui, oui !

Coś mnie tknęło przy najważniejszym zakupie żeby zrobic test.
Bieremy ze Sławkiem winka i pytamy grzecznie
-wytrawne?
-oui!!!

-dobre?
-oui!!

-to lepsze?
-oui!!!

-Sławek pokaż mu te co na początku
-słodkie?
oui!!!

-Sławciu pierdolnąć mu teraz czy jak wyjdziemy.
-Daj mu spokój dobrze Ci szło.

-Dobra weź wszystkie poniżej 6 euro i nie słuchamy tego Pana.


Ruszyliśmy w miasto i patrolując bujaliśmy się po centrum.

Obejrzeliśmy zlot jachtów zza płotu i napatoczył się koleś na Gsie,który wskazał miejsce na camping ,który znajdował się kawałek za Cannes.

Noclegu na dziko próżno szukać w tej okolicy.To tak dla potomnych.
Około 22 negocjujemy już cenę na campingu o przyjemnie brzmiącej nazwie Agay-Soleil. Camping nad brzegiem morza co prawda był zamknięty, ale jak to bywa strażnik motocyklista wpuszcza swoich i do kasy zaprasza rano.

Jest prośba abyśmy tylko zachowywali się w miarę cicho na co wszyscy zgodnie odpowiadamy

-OUI ,OUI, OUI!!!!!!!!!!!!!!!

Ciężki dzień dał się we znaki!! Wina otwieraliśmy jedno po drugim.Raf jak zwykle gotował a ja zdecydowałem się wyciągnąć weka na specjalną okazje.

Upał straszny także namioty porozbijane na słowo honoru.Dużo wina i nogi młodej francuzki z sąsiedniego namiotu utrudniały sen.


Podział jasny, spać byle dalej od Sławka.Poziom ciśnienia akustycznego wytwarzanego przez jego nozdrza jest porównywalny ze startem samolotu Concord skoro mowa o Francji.

Sprawa zakończyła się tak.


i tak....


W nocy budzi mnie Raf.
-Calgon, Calgon nie mogę spać słyszysz jak Sławek chrapie.
-Co Ty gadasz?

Wysuwam łeb z namiotu trochę wieje wiatr. Rozglądam się łapiąc ostrość.
Sławek leży jak widać a nad nim stoi Germaniec.

-O kurwa ,ale jaja Raf
Ładuję łeb do namiotu

-Ten od czerwonego VW stoi nad Sławkiem
-On zadzwoni po karetkę mówie Ci !

I słychac rwane hrrrrrrrrrrrrr hrrrrrrrrrrrr hrrrrrrrrrrrr.

-Ta, prędzej go ukatrupi,bo ja na jego miejscu bym tak zrobił:-))))))))))


-Dobra idę nim potrząchnąć- powiedziałem wyciągając zatyczki do uszu


Sławek zareagował jak zwykle czyli mrucząc przez sen i olał system przewracając się na drugi bok.

Tak zastał nas piękny poranek.

Środa 12 IX
__________________
Agent 0,7

Ostatnio edytowane przez calgon : 21.11.2012 o 20:00
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem