Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17.11.2012, 20:29   #28
mikelos
 
mikelos's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: okolice Pruszkowa
Posty: 652
Motocykl: Husqvarna 701
mikelos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 8 godz 41 min 54 s
Domyślnie

Dzień 11 i 12
Okolice Vale > przełęcz Goderdzi > twierdza Gonio > Batumi > Kobuleti > Poti > Senaki > wyspa


Pierwszy poranek w Gruzji, wstajemy wcześnie ciekawi jak wygląda nasza miejscówka. Kamienista plaża, płytka rzeka i słońca - nic więcej nie jest nam potrzebne. Zwijamy się sprawnie i ruszamy ok 8.00. Pierwsze kilometry po asfalcie nie zapowiadają tego, jak wygląda dalsza droga. Mimo że to trasa z Akhaltsikhe do Batumi, asfalt szybko zamienia się w dziurawy szutr, miejscami pocięty bruzdami od płynącej wody i wysadzany luźnymi kamulcami. Tempo siada bo widoki piękne i włączył mi się w głowie tryb "fotograf".

Od moto gruzja 2012



Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Niektóre odcinki drogi są dosyć strome. Ruszenie z miejsca oznacza fontanny kamieni, staram się jechać za Lukim poza linią ostrzału kamieniami. Mijamy kilka marszrutek, zazwyczaj stare zajeżdżone Fordy Transity, z bagażnikami dachowymi pełnymi różnych szpargałów. Nieliczne i małe wioski przytulone do zboczy, drewniane domy, gdzieś w dole szumi rzeka.

Od moto gruzja 2012


Zbliżamy się do przełęczy Goderdzi, robi się nieco chłodniej i bardziej alpejsko. Na przełęczy spotykamy ekipę czterech Niemców na rowerach. Wystartowali z Krakowa, jechali przez Odessę i teraz tak jam my szwendaj się po Gruzji. Gadamy chwilę, wygląda że ostro imprezują i kolejny dzień czeka ich jazda na kacu

Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Za przełęczą dolina nieco się zwęża, droga wije się bliżej rzeki Czoroch. Asfalt czasami pojawia się na chwilę by zniknąć po paru kilometrach. Jesteśmy nieźle ukurzeni, piach zgrzyta mi w zębach. Przyzwyczajamy się do nowych zwierzaków na drodze - zamiast owiec i kóz spotykamy głównie krowy.

Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012



Od kilkudziesięciu km ciągniemy na rezerwie, w mijanych wioskach nie ma sklepów a tym bardziej stacji. Dopiero w miejscowości Kuhlo jest pierwsza stacja, utrzymana w przaśnym stylu późnego Stalina. Nie mamy jeszcze lokalnej monety. Po krótkim pogawędce na migi udaje się nam wlać paliwa po 20 dolców na moto. W centrum wioski spotykamy pierwszego afrykańczyka. Kolega z Rosji podróżuje samotnie, gadamy chwilę, wymieniamy pozdrowienia i w drogę.

Od moto gruzja 2012



Od moto gruzja 2012


Powoli zbliżamy się do Batumi, dobry asfalt, coraz więcej domów i coraz więcej aut

Od moto gruzja 2012



Od moto gruzja 2012



Dojeżdzamy do Batumi. Pierwsze kilometry w ulicznym ruch, z przerażeniem obserwujemy styl jazdy gruzińskich kierowców Kto im dał auta ? Gdzie jest policja i czemu jak już jest, to nic nie robi Jedziemy tam gdzie większość z forumowiczów, czyli zwiedzić twierdzę Gonio, ale zamiast podziwiać widoki, skupiam się na tym cyrku na drodze.

Twierdza Gonio w porównaniu z Twierdzą Ani sprawia wrażenie większej zagrody dla kur. W praktyce jest to czworoboczny plac otoczony murem. To co jednak robi wrażenie, to roślinność: bujna zieleń, jakieś gigantyczne irysy, plącza - mała afrykańska dżungla. Druga rzecz która robi na mnie wrażenie, to stanowisko archeologiczne z pozostałościami rur kanalizacyjnych z ok II w n.e. Ciekawe co z nas pozostanie ?

Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Pogoda powoli się psuje. Słońce schowane za chmurami to dla nas nowość. Ruszamy na północ do Batumi, po paru km jesteśmy w centrum miasta. Gęsty ruch, dużo drogich i szybkich fur. Większość jedzie centymetry od nas, wpychają się w każdą wolną lukę. Instynktownie zbliżam się do Lukiego, jadę mu na kole co z kolei wkurza go i słusznie. Ani to bezpieczne ani wygodne.

Jedziemy wzdłuż głównego bulwaru Batumi, ale nie mamy ochoty na zwiedzanie. Zresztą większość starych budynków jest w remoncie, a te nowe mają stylistykę a'la centrum w Emiratach Arabskich - zbyt duże, zbyt złote, zbyt wulgarne.

Mijamy Batumi i paręnaście km za miastem zjeżdżamy na plaże drogą, która jest równocześnie strumieniem Kąpiemy się szybko, bo nie jest ani ciepło ani woda nie jest fajna ale przynajmniej zmywamy z siebie tonę kurzu.

Od moto gruzja 2012


Od moto gruzja 2012


Jedziemy wzdłuż wybrzeża na północ. Zatrzymujemy się w Kolbuleti, które jest jedną wielką imprezownią. Bary, dyskoteki - istny raj dla licealistów. Zjadamy po dwa ciepłe Chaczapuri w lokalnym barze i toczymy się dalej w stronę miasta Poti. Okazuje się, że to mała nieciekawa portowa mieścina z ogromną cerkwią po środku. Robimy zakupy co nie jest łatwe bo w sklepie wszystko jest opisane tylko gruzińskim alfabetem.

Od moto gruzja 2012


Odbijamy od wybrzeża, które zresztą nie dostarcza żadnych widoków i jedziemy w stronę miasta Senaki. Wzdłuż drogi ciągną się kilometrami wsie, wszystkie domy mają rzeźbione werandy i są do siebie mocno podobne. Na drodze i w rowach śmieci zdecydowanie mniej niż w Turcji.

Za Senaki zjeżdzamy w boczną drogę, mijamy większą rzekę i kilka wsi i wbijamy się za wsią na rozległe pastwiska. Chcąc mieć spokój, decydujemy się przedostać na wyspę. Poziom wody nie jest wysoki, ledwo dotyka osłony silnika. Luki jedzie pierwszy, przejeżdża po śliskich kamieniach niestety kładzie moto parę metrów przed brzegiem. Brnę w butach przez wodę, podnosimy osła z wody i wypychamy. O dziwo, mi przejazd przez rzekę idzie lepiej - obywa się bez kąpieli. Kręcimy się chwilę po wyspie, przekraczając kolejne łachy pełne otoczaków. Udaje się nam znaleźć dobrą miejscówkę za kępa leszczyny, poganiani drobnym deszczem stawiamy namiot. Na kolację mamy gruzińskie wino - gdy kończymy drugą butelkę zaczyna grzmieć, burza zagania nas do snu.

Przelot dnia: 300 km (cieniutko)


Dzień 12
wyspa


W nocy burza dała niezły popis, rano deszcz słabnie. W przerwie deszczu jemy śniadanie, ale kawę musimy pić już w namiocie, znowu leje. Drzemiemy, budzimy się, podjadamy, słuchamy deszczu, znowu drzemiemy. Z nudów czytamy na głos przewodnik po Gruzji, opowiadamy jakieś stare dowcipy, znowu drzemiemy. Robię mały rachunek podróży: za nami 5290 km, spaliłem 246 litry paliwa, średnia wychodzi ok 4,9 l/km. Obiad złożony z makaronu, sosu i kukurydzy jemy na stojaka w deszczu. Dziś już nigdzie nie pojedziemy

Leje, ciągle leje. Niskie chmury ciągną brzuchami po drzewach. Wczorajsze pranie smętnie wiszące na sznurku płucze się chyba 50 raz. Najbardziej martwi nas brak wina na wieczór i poziom wody w rzece. No cóż - nie mamy wpływu na obydwie rzeczy. Idziemy spać, deszcz zapierdziela dalej...

Od moto gruzja 2012
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles

Ostatnio edytowane przez mikelos : 17.11.2012 o 20:43
mikelos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem