Wstajemy, tradycyjnie śniadanko, kawka, fajka i na koń. Pozostała nam trzy dni wolnego, trzeba się streszczać. Jadymy: Turda, Cluj Napoca, Dej.
Za Dej odbijamy z główniejszych dróg kierując się centralnie na półnonc. Nawigacja idzie na bok walimy na azymut i troszkę wg mapy. Od rana jechało się szybko, teraz jedzie się znacznie przyjemniej.
Ala uwielbia stare drewniane chałupki, stąd taki a nie inny klimat zdjęć.
Wreszcie kończy się asfalt i wbijamy na fantastyczne serpentyny szutrowe. Droga ze zdjęć jest tylko częściowo na mapie ale oboje jesteśmy zachwyceni.

Raz w prawo

z rzadka prosto

znów w prawo

w lewo

I wszystkie fotki z biodra. Czasem dobrze mieć plecaczka J

Szkoda, że znów asfalt.

Pojawiają się rzeźbione bramy domostw, a to znak, że docieramy do Bukowiny Maramuresz.

Zwiedzamy pierwsze monastery

Barsana fantastyczne miejsce z dużym zespołem klasztornym

Zrobiło się późno i dzisiaj już niewiele zobaczymy więc po zwiedzaniu wracamy do Barsany w poszukiwaniu łóżka i prysznica. Przed miasteczkiem nic nie trafiliśmy więc wjeżdżamy do centrum. Kręcimy się po uliczkach i węszymy. W pewnym momencie widzę gościa który z uśmiecham na twarzy macha do mnie, a nad jego głową wisi dumnie napis HOTEL. Podjeżdżamy. Gość zaprasza do środka gdzie z recepcjonistką dogadujemy cenę i bierzemy pokój. Po formalnościach recepcjonistka przedstawia gościa jako właściciela hotelu a ten zaraz zagaduje i proponuje że zaprowadzi mnie z motocyklem na zaplecze hotelu gdzie bezpiecznie mogę go zostawić. Tym sposobem po chwili drałuje przede mną chodnikiem naokoło hotelu. Po powrocie do holu wymieniliśmy jeszcze kilka uprzejmości i dopiero wówczas się zorientowałem. Mój gospodarz był niewidomy. Nie nosił okularów ani laski. Rozkład hotelu i terenu wokół znał perfekcyjnie. Gdy ktoś go pozdrawiał, odwracał się i odpowiadał z uśmiechem. Rozmowę prowadził tak, że to on zadawał pytania, a gdy ja coś wtrąciłem, recepcjonistka zaraz wyjaśniała temat. Genialny facet. Jestem do tej pory pełen podziwu jego umiejętności i pogody ducha, która wyrażała się promiennym uśmiechem.
Po zainstalowaniu w pokoju i szybkim prysznicu, ruszyliśmy na miasto, na romantyczną kawkę i lodzika.
Tym sposobem zakończył się kolejny dzionek. Rankiem, to dopiero się zaczęło!
Ale o tem, potem
Tego dnia 10 godz. 266km.