Wątek
:
Rumunia, weekend majowy 2012, prawie czoperowo
Wyświetl Pojedyńczy Post
16.01.2013, 22:08
#
32
Cynciu
Zarejestrowany
: May 2010
Miasto
: Kędzierzyn-Koźle
Posty
: 636
Motocykl
: PD06 prawie Africa
Przebieg:
68000
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
Od tej chwili zaczynamy odwrót. Po wyjściu ze skansenu obracamy nos rumaka w stronę chałupy naszej i dzida.
Po drodze jeszcze obowiązkowa Spanta. Jedyny na świecie wesoły cmentarz. Chyba wszyscy którzy odwiedzili Rumunię już tam byli, więc możecie sprawdzić czy majteczki aniołka znowu zmienili kolor.
Kościół w trakcie naszej wizyty był remoncie.
Kończy nam się powoli czas i lista miejsc do odwiedzenia. Planujemy trasę i ewentualny nocleg, gdzieś na Słowacji.
Jedziemy Sighetu Marmatei, wzdłóż ukraińskiej granicy i na Węgry. Tam w przerwie na fajeczkę jakiś zamek.
Lecimy bocznymi dróżkami przez Węgry i Słowację, przekraczając polską granicę w Muszynce koło Krynicy. Tuż przed granicą czyję, że na gęstych winklach dupcia mi ucieka. Mamy kapcia a już zaczyna się ściemniać. Od dłuższego czasu nie widziałem stacji na której można by się dopompować. Z uwagi, że schodziło bardzo powoli decyduję się zapiąć Samborowy kompresorek. Dwie fajki i gonimy dalej. Tak tylko lądujemy w Polsce zaczyna kropić. Pomimo „niesprzyjającej” aury i planowanego noclegu, moja pani nie chce schodzić z siodła. W Nowym Sączu zaczyna padać już całkiem nieźle. Wkładamy kondonki i wpadamy na główne drogi. Do chaty docieramy koło pierwszej w nocy.
Tego dnia 15 godz. 732km.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..
[ Julian Tuwim ]
Cynciu
Zobacz publiczny profil
Odszukaj więcej postów napisanych przez Cynciu