W poprzedni weekend, bylem na krotkiej wycieczce pod zapore na Dixence (podobno najwyzsza na swiecie?),
w ogole pieknie oraz zakretasy ciasniejsze niz osemka na egzaminie! Caly podjarany szykowalem sie do zamykania opon, przycierania podnozkow i innych glupot, gdy nagle SZOK!, HORROR! przerazliwy zgrzyt blachy... Stanalem na prostym odcinku, ogladam, a to boczna krawedz michy pod silnikiem przytarta! Voila, dowod na przeciwskret, nie? Fajnie bylo
Fotki czesciowo, przepraszam, z komorki:

Jedzie sie zboczem takiej fajnej doliny. Plusem sa piekne widoki i wioseczki po drodze = jedzenie i picie

Minusem jest to, ze dolina zapora sie konczy i drogi dalej nie ma. Nawet na druga strone doliny nie bardzo sie da... Tam zaraz za kraweznikiem jest obryw.
W dolinie camping, a, jakby bylo za spokojnie, kolo campingu pasa sie byki:
Odcinek do przycierania podnozkow:
Droga pod sama zapora. Niestety ostatnie kilkaset metrow trzeba przejsc albo przejechac kolejka

co dyskwalifikuje trase jako "motocyklowa". Podejscie piekne i latwe.
Widok na druga strone, czyli na jezioro. Jak ktos umie robic panoramy, to ja poprosze o rade.: