No i stało się. Wczoraj przywędrował do mnie, a właściwie jeszcze nie do mnie, tylko do dealera, ale to już tak jakby do mnie, Transalp (dobra, dobra, wiem, że to nie Afryka

ale też jest fajny)
Jest jeszcze w częściach, oklejony foliami, gąbka na manetach ale już widzę jak przemierzamy razem motocyklowe szlaki. Ale Harley u mnie zostaje bo też go kocham.