Mapka orientacyjna tu:
http://goo.gl/maps/PbWeP
Kilka tygodni temu wylądowałam w Hanoi z zamiarem wypożyczenia motka i przejechania do Sajgonu.
Przyznam że mój entuzjazm spadał proporcjonalnie do wzrostu niepokoju, kiedy na miejscu zobaczyłam ruch drogowy...
Przez dwa dni zwiedzałam miasto i szukałam sprzętu próbując wykminić tu jakieś reguły. Z perspektywy pieszego reguły są 2:
1. Oni mają pierwszeństwo
2. Jak już wejdziesz na drogę - nie zatrzymuj się. Keep moving, jakoś Cię ominą. Jeśli się zatrzymasz - tracą orientację, zupełnie się nie spodziewają tego, więc mogą mnie rozjechać bo źle sobie po prostu wymierzą gdzie będę za 2 sekundy.
W gęstwinie sędziwych mopetów pod szyldem Motorbike for rent znalazłam żółte cudo, prawie nowe
Honda WH 125 - ustrojstwo na rynki azjatyckie. Czterosuw z prawie 10 litrowym bakiem zapowiadał zawrotne prędkości, ponadprzeciętny zasięg i wygodę jazdy
Kontrakt podpisany. Razem z motkiem dostałam kask (prawdziwy, z szybką

, mapę (raczej orientacyjną) oraz zestaw części na wszelki słuczaj. Przy wyjeździe z Hanoi zapięłam oczy na około głowy.
Mijałam zderzające się mopety i takie co się przewróciły z powodu przeładowania, no i motki spychane na pobocze przez wyprzedzające się na trzeciego ciężarówki. Hmmm, jakiś niefart do widoków?
Za to poza miastem - widoki całkiem inne. Niekończące się pola ryżowe...
... i nieprzebrane bogactwo zastosowań transportowych skutera:
Pierwsze wnioski i obserwacje:
-Reguły istnieją, tylko inne.
-Bez maski ani rusz, bo zabije mnie kurz
-Moje światło długie jest krótkie i intensywne, a krótkie jest długie i prawie nie świeci.
-Światła w pojazdach po zmroku są opcją a nie obowiązkiem.
-A na drodze w kompletnych ciemnościach mogą stać sobie wodne bawoły i nie noszą odblasków...
Hanka
_________________________________
Ani drogi do nieba, ani bramy do ziemi.