No to cd:
Wbrew rekomendacjom wypożyczalni wybrałam stary trakt z północy na południe - Ho Chi Min trail. To system dróg, którego używano w czasie wojny wietnamskiej do transportu ludzi i zaopatrzenia. Trakt z płyt prowadził przez park narodowy: góry porośnięte dżunglą poprzecinaną strumieniami, wodospadami, jeziorkami. Prosto i zakręty i żywego ducha wokół. Malowniczo...
Pierwszy dłuższy przystanek zrobiłam w Dong Hoi - niewielkim miasteczku nad rzeką i morzem. Przyjemnie... pełno tu willi w stylu francuskim kolonialnym, palmy, stateczki i brak turystów....
Zostałam chwilę dłużej, bo Dong Hoi okazało się doskonałą bazą wypadową do parku narodowego Phong Nha-Ke Bang. A w Parku - ładniejsze, drogi, las tropikalny, sawanna....
i jedne z najstarszych w Azji formacji krasowych. Ogromne jaskinie pełne stalaktytów, stalagmitów, stalagnatów - prawdziwy raj dla speleologa. Paradise Cave poniżej miało 600 m długości, a jest to jedna z mniejszych jaskiń w tym regionie.
No i jako że nad morzem - kalmary nie do przecenienia
Było też trochę leśnego offa, w scenerii bardzo podobnej do naszej
Oraz wizyta na zwykłym miejskim targu:
Niemal wszyscy sprzedawcy mają mikrofony -na zmianę tak by nie zagłuszać się wzajemnie prezentują swoje "number one" towary

Znakomicie się bawiłam obok sprzedawcy noży:
I zajączki też były cudne
cdn...
Pozdrawiam

Hanka
_______________________________________
Powiada się, że rzeczy zmieniają się z czasem. Prawda jest taka, że to my musimy je zmienić.