@Raviking - MASHa niet. Za to drogę nadal wykorzystuje się do transportu
Pieszego

:
Albo kołowego:
Znalezienie opisywanego w LP muzeum - skansenu - wioski wojennej zajęło mi kilka godzin. Jak się okazało wystarczyło skręcić w lewo w zupełnie nieoznaczonym miejscu, zostawić motka przy wąziutkiej ścieżynie i przeprawić się przez rzekę pływającym mostem
Skansen powstał dzięki zaangażowaniu jednego tubylca i jak nie lubię muzeów, tak samo to wydawało mi się ciekawe, że z woli jednej osoby może powstać muzeum. Niestety Pan Suong zachorował (według jednych), albo nie stać go było na podatki gruntowe (według innych). Wyemigrował do Hanoi i porzucił swój chwalebny projekt. Trzeba jednak przyznać że "projekt" trzymał się świetnie. Zbudowany z solidnych materiałów był w swej prostocie bardzo wymowny.
W tych ziemianko - glinianko- szałasach były szkoły, żłobki, szpitale, spichlerze i domo-schronienia. Połączone ze sobą pół - tunelami zapewniały szansę na przeżycie ataków bombowych .
Powiew normalności - czy to ule?
Z Dong Hoi do Dong Ha wybrałam się "objazdem" znów drogą "dżunglową", której fragmenty niemal ocierały się o Laos.
Było tak malowniczo...
i tak mnie spowolniło, że nigdzie nie dojechałam i nocleg wypadł tu
Zdecydowanie dobrze mi się spało. Nie ma to jak górskie powietrze
Pozdrawiam
Hanka
______________________________
Chińscy święci upijają się na ryżowych polach i nigdy nie gubią choćby jednej rzeczy, prócz może własnej dumy.