Cytat:
Napisał Lupus
Eeeee, kto by tam myślał o powrocie, gdzieś koło Miesiąca myślę że pobrykam po Mongolii, czyli do końca czerwca. Potem Pamir i Hindukusz, jak Allach pozwoli i nic się nie spaprze. W sierpniu mam coś do załatwienia w domu, taki mój plan jest. Możemy się wymienić nr tel, i napić się gdzieś wspólnie kumysu i ruskiej wódki. Ciekawe co na to żołądki?
A, ten Lopus brzmi tak jakoś bardziej górnolotnie, zaczyna mi się podobać, apopos, kiedys wsuwałem piranie, prawdę mówiąc same kości i wielka głowa, ale mimo wszystko, lepiej być spożywającym
|
Kumysu to ja Wam panowie radzę zdecydowanie unikać. W Mongolii w mocnym interiorze zostaliśmy ugoszczeni takim wynalazkiem z końskiego mleka, które fermentowało w plastikowej beczce na słońcu przed jurtą. Serwowane w aluminiowym czajniku (!) którym gość nabierał tego z beczki i piliśmy przez dziubek. Moja Żona była mądra i nie piła. A ja nigdy, powtarzam NIGDY nie miałem takiego kaca. To musiał być czysty metanol ;-) Może źle trafiłem, ale gospodarz miał podobnie i nie był zaskoczony, więc to chyba standard.
Zabierzcie koniecznie coś normalnego do jedzenia, bo miesiąc baraniny i suszonego baraniego sera to nawet dla twardziela za dużo. Jak po trzech tygodniach zobaczyłem chińską marchewkę i arbuzy na straganie w Ulaan-Baatar, miałem prawie łzy w oczach.. ;-)