Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.04.2013, 23:56   #82
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 50 min 51 s
Domyślnie

hm...
Nasze męskie towarzystwo najwyraźniej boi się wtrącić choć zdanie

Ekipa mniej offowa wraca asfaltem do Boumalne Dades, a następnie skręca na północ w kierunku wąwozu Dades. To droga 704, która tak do połowy jest asfaltowa, a dalej jest piękny szuter wspinający się na ponad 3000 m. (Miałam okazję pojechać nim w październiku i uważam go za jeden z ładniejszych kawałków Maroka , jakie widziałam.)
Niestety w marcu nie mamy szans na przejechanie tej drogi, spotykamy się na wysokości łącznika (jeszcze na części asfaltowej) z ekipą off.

Asfaltowa część R704:







w dole rzeka Dades:



w pewnym momencie trzeba wspiąć się od poziomu rzeki na górę efektownymi serpentynami:



aż dojeżdża się do właściwego wąwozu:



który aktualnie był ciut zalany:



Śmiać mi się chce, bo okazuje się, że w październiku, kiedy jechaliśmy od północy, zawróciliśmy właśnie za wąwozem , myśląc, że to już wszystko i nie widzieliśmy tych serpentyn…

Na północ od wąwozu Dades droga wiedzie górą, a widoki przypominają jako żywo Wielki Kanion Kolorado… (poniżej fotki z października)









Tuż za wąwozem spotykamy zabłoconą po uszy ekipę off i spotykamy się w knajpie z widokiem na serpentyny.
Zamawiamy obiad, dzielimy się wrażeniami…



Ja przeprowadzam ciekawą dyskusję z Samborem dotyczącą mojego łańcucha. Poprzedniego dnia stwierdziliśmy zgodnie, że łańcuch był umarł, i nawet nie ma sensu go smarować.
Należy się za to modlić, żeby starczył do końca

Tymczasem łańcuch wydaje coraz dziwniejsze dźwięki. Sambor wykonuje jazdę testową, po czym stwierdza: a może jednak go smarować? ech…

Takie widoki podczas obiadu rekompensują niezbyt przyjemne ceny:



Posileni wracamy do Boumalne Dades (dopiero trzeci raz tego dnia )





a następnie bierzemy kurs na zachód na Ouarzazate, zatłoczoną drogą N10.
Jest późne popołudnie i przepiękny zachód słońca. Jednak po jakiś 10 km wszyscy mamy szczerze dość tego zachodu.
Słońce jest tak nisko, że oślepia wszystkich. Każdy jedzie z dziwnie wygiętą głową – w bok, w dół, byle jakoś zasłonić tę pomarańczową kulę…

Dojeżdżamy do Skoury, gdzie znajdujemy nocleg w klimatycznym zajeździe, podobno mocno zabytkowym.

W środku są dwa patia:



z których wchodzi się do pokoi. Też klimatycznych





My jednak wdrapujemy się na dacho-taras, gdzie łapiemy ostatnie promienie zachodzącego słońca.

Niektórzy jakby zamyśleni…



Zaraz znajduje się jakieś winko i tak sobie patrzymy przed siebie:




cdn…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 08.04.2013 o 00:03
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem