Podziękowania dla orgów, ukłony dla Jagny, karniak dla sterującego pogodą a wszystkim pozostałym dużo szczęścia życzę: wracając z Grześkiem mieliśmy okazję za Złotoryją asystować przy dzwonie dwóch aut. Paręnaście sekund wcześniej a ten zielony zrobiłby z nas mielonkę motocyklową i rozsmarował po bandzie. Na "szczęście" wpakował się na Passata - z kobitką w zaawansowanej ciąży

Pomogliśmy trochę organizacyjnie (wyłącz zapłon, odpytaj poszkodowanych o obrażenia, wezwij pomoc, zbierz świadków, postaw trójkąt, itd). Potem już tylko tradycyjna jazda w mrzawce do Wrocka, dalej do W-wy sucho i bez przeszkód.