Miałam coś więcej napisać, ale doszłam do wniosku, że pewnie to mało będzie ciekawe dla osób postronnych
Krótko więc:
- trasa rozrysowana przez Naczelnego zimą
- decyzja gdzie jechać [Beskid Niski, czy zachód] podjęta w sobotę o 7 rano po konsultacjach z pogodynkami

- wyjazd o 10.20 z Bystrej [Raf musiał do nas dojechać,a biedak się telepał na małej DRce bez owiewki, w dodatku w deszczu]
- dojazd do Raciborza asfaltami - S1, potem Czechy. Naczelny osiąga zawrotną dla siebie prędkość 110km/h

Raf psuje prawy handbar
- nie pada! czasem pokropuje lekko
Aha -
sponsorem zdjęć w tym dniu było Niebo!!!
Początek
Zaczyna robić się gorrąco!
Droga jak marzenie
Sprawca zamieszania

Dzięki niemu naprawdę mało błądziliśmy - tylko raz wjechaliśmy w pole kukurydzy, skąd wyjazd był tylko przez pole zboża - całe szczędzie były wyjeżdżone ścieżki
Jedno ze zwierzątek spotkanych na drodze, czyli bocian - mało się bał i patrzył się na Naczelnego
Oprócz bociana spotkaliśmy jeszcze:
- kilka zajęcy, które za cholerę nie czaiły, że mają biec w bok, a nie przed nami

- kotkę szylkretkę, na oko jakieś 7 miesięcy, która również leciała naprzód
- mnóstwo myszołowów
- polującego gadożera [super widok!]
- na Rynku w Prudniku kota, który niósł upolowanego, jeszcze żywego i drącego się gołębia [trochę dziwny stosunek wielkości drapieżnik-ofiara :/ ]
- kopulujące na środku ulicy pieski [były szczepione? Tak, dupami]