Dzien drugi 15.07
Wstajemy rano, pelni zapalu i energii. Cel na dzis â Zell am See i ok. 420km (zgodnie z nauka dnia poprzedniego krótszy przebieg a co za tym idzie pewne czesci ciala pasażerek uradowane

).
Ruszamy, slonce tak nie piecze wiec można jechac przed siebie. Az tu nagle pech ok. 3km przed granica z Austria lapiemy gume z tylu. I jak się okazalo â detka i zestaw naprawczy zostal w garazu a nasi towarzysze maja tylko dla bezdetkowcow.
Trzeba uruchomic asistance i nie chcąc hamowac naszych towarzyszy rozdzielamy się a my czekamy na lawete. Trafiamy do Brna, szybki pit stop rodem z F1 - czytaj około 4h z oczekiwaniem na -, transportem i naprawa uszkodzen i możemy jechac.
Z cyklu "pier***ę mam assistance!"

laweta tour 1:

Skurczybyk wyciagniety z opony:
Co się odwlecze to nieuciecze i wracamy tym razem do samego Mikulova. Naprawde urokliwe miasteczko ,widocznie ściągnęło nas do siebie sila. Jakby ktos był polecamy pensjonat "Bianca", gdzie jest przemila i pomocna gospodyni a kasuje tylko 20euro za dwie osby i pokoj z kuchnia i lazienka.
Mikulov
Kolejnego dnia mamy nadieje zobaczyc austraickie gorki!