Na Bałkany jechał z nami Mario na małej tenerce 660, ze świeżo przegrzanym silnikiem

Miałem jechać za wszystkimi, zamykając peleton, ale po kilkuset km aż we łbie się kręciło, trzeba było przestawić szyk. Zapas oleju na dolewki, 6 czy 7l, skończył się jakoś po 1500-1800km, później pozostało więc lać samochodowy, najtańszy. Przy dojazdówce do PL wchodził już litr na 200-300km

W sumie zeszło coś pod 20l na 3700km. Kopcówa była, szczególnie przy mocnej przygazówce, no i jeba..o niemiłosiernie. Zapachu nie da się zapomnieć

Jeszcze tak z ostatnich garażowych historii - DRZ400 nagle zaczęła brać kosmiczne ilości oleju, jakby pierścienie zupełnie puściły. Wina leżała jednak po stronie głowicy, właściwie to jednej prowadnicy. Tłok i cylinder wyglądały cacy, zero przedmuchów.