Jako, że madam Zaczekaj również nie wzięła aparatu mimo, że się nie rozpęknął a Kosmal bunkrował cały czas w plecaku kamerkę

wrzucę chociaż zdjęcia robione telefonem.
Błotka były takie:

Ogrom błota zdenerwował troszkę Tereskę Kosmala, że ta buntując się zaczęła gubić sprężynki od stopki. W akcie desperacji zaczęliśmy przeszukiwać skrzętnie otchłanie błota, bo jak tu Tereska bez sprężynki mogłaby jechać?

A kto szuka ten znajdzie.

I po chwili męczarni sprężynka z powrotem ląduje na stopce

Nikt na mojego XTka nie zwracał uwagi to też zaczął się buntować konsekwentnie obijając mi najpierw lewą, a potem prawą stronę biodra i uda.

żeby nie było, że tylko XTek lubi się kłaść na ziemię wspomnę, że Afra i Tereska też miewały chwilę słabości. Jednakże ich kierowcy zawsze tak szybko podnosili swe panie, że nie zdążyłam cyknąć zdjęcia

Leśna błotnista dróżka dobiegła końca i wylądowaliśmy na polu.

Pole było tak wielkie, że znalezienie jakiegokolwiek wyjazdu z niego zajęło nam godzinę.
Niektóre próby wbicia się w las kończyły się nawracaniem motocykli.

Dróżki choć i tak wąskie po prostu po kilkudziesięciu metrach zaczynały się kończyć a próba zjadu z takiej stromizny byłaby chyba aktem desperacji lub próby samobójczej.
Po kilkukrotnym zaoraniu pola udało nam się w końcu znaleźć wyjazd.
Jako, że godzina robiła się późna, zaopatrzyliśmy się w pierwszym lepszym sklepie w prowiant i udaliśmy się nad jeziorko

Rozbiliśmy namioty i rozpaliliśmy ognicho. Noc miała być chłodna i generalnie taka była.

Po kolacji, rozmowach, oglądaniu spadających meteorytów, wyszukiwaniem na niebie Małego Wozu oraz innych konstelacji, udaliśmy się spać

Rano przywitał na całkiem przyjemny widoczek.

Ogarneliśmy się i ruszyliśmy w drogę

Która wcale nie była łatwiejsza niż wczoraj.

Potem to już było tylko z górki, ponieważ powoli zaczęliśmy kierować się w stronę Złotoryi.
Przejęłam pałeczkę i przeprowadziłam chłopaków przez dróżki w mojej okolicy.
Coby ciekawiej było wpadłam na pomysł poskakania po hopkach.
Niestety co za dużo to nie zdrowo i moje skakanie skończyło się stłuczeniem stawu skokowego

Nadeszła pora rozstania i każdy pognał w swoją stronę.
Generalnie zdjęć jest bardzo mało, bo nie było na to czasu.
I nie ukazują one trudu tej eskapady

Powiem tylko, że było dość wymagająco.
No i dzięki chłopaki za wycieczkę. Mam nadzieję, że propozycja zboczenia z waszej trasy była tego warta
Dodatkowe info:
Dołączyłam do chłopaków w Lwówku Śląskim a potem już na azymut kierowaliśmy się na Jelenią Górę. Dnia następnego kierunek z Jeleniej Góry na Złotoryję.
https://plus.google.com/photos/10338...38363760977873