dzieciary pod namiotem super dają radę /4 i 2/. w tym roku pierwszy raz od kiedy zawiązała się pierwsza fasolka pojechaliśmy w końcu pod namiot. to już pięć niemal lat!
a jakiż fun jest przy rozbijaniu

jajebe... tak szybkiej akcji gubienia szpilek i plątania sznurków jeszcze w życiu nie widziałem.
jedyna moja obawa dotyczy biwakowania nad wodą - tu jednak jak wiadomo zawsze trzeba mieć oczy dookoła łba
człowiek nie wypoczywa z dzieciakami tak jak sam... ale jak to już było pisane powyżej - zostawiam w chacie, żal, że zostają. jedziemy razem - chciałoby się jednak MÓC WIĘCEJ niż z nimi. wybieram jednak wariant #1
matjas