Potem standard, granica z Rosją, dojazd do Irkucka.
Motocykliści - w samolot i po kilku godzinach moga być już w domu. Dla nas - Mileny, Szparaga i mnie - czekanie na resztę ekipy i potem droga powrotna do Polski.
Miedzy czasie okazuje się że dwa motorki padły z ekipy która nie jechała z nami. W obydwóch to samo - sprzęgło - marka - KTM
Szparag z Mileną wyjeżdżają wcześniej aby odebrać te dwa motorki - bo nie są one na trasie powrotnej lecz znajdują się o ok 1000 km w bok od Nowosybirska. Umawiamy się na granicy ros-ukr. Ja zostaję aby zabrać resztę ekipy. Co gorsze okazuje się że jedno z upoważnień kolega napisał do 20 sierpnia. A ja z Irkucka mogę wyjechać 15 sierpnia - i jadę sam. Czyli w Polsce musimy być przed 21 -szym.
Kruca bomba, mało casu (cytat z Vabank).
Ale melduję się na granicy ros-ukr w nocy z 19-20 sierpnia. Trochę sprawia trudność jazda Patrolem z przyczepą - po 18 godzin dziennie.
No i tak 20-tego o 19:00 meldujemy się w Polsce - czyli przed końcem upoważnienia. Oczywiście nikt nie żądał pokazania tego upoważnienia, ale jak znam życie gdyby ono było już nie ważne na pewno było by niezmiernie ważnym dokumentem bez którego według celnika nie możemy jechać dalej.
|