25.10.2013, 12:35
|
#7
|
Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Halinów
Posty: 961
Motocykl: BMW R 100 S, R 1200 GSA
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 7 godz 25 min 11 s
|
Cytat:
Napisał Głazio
TAMARA: Pełna nadziei udaję się do kasy, w której mam uiścić opłatę za korzystanie z kempingu. Dwie panie siedzące w pomieszczeniu nawijają do mnie po węgiersku. Na każdą moją próbę porozumienia się w innym języku reagują wzruszeniem ramion. Jezu Chryste! Litości. Co to za kraj!!! Ze zwierzętami lepiej idzie mi dogadanie się niż z mieszkańcami! Pod kasą spędzam przeszło pół godziny stojąc w piekielnym upale. Nie rozumieją mnie, nie potrafią spisać z mojego dowodu podstawowych danych i jak na złość zawiesza się komputer. Co ja takiego w poprzednim życiu zrobiłam, że mam takiego pecha ? Jedyna pozytywna strona tego zdarzenia jest taka, ze podczas czekania na załatwienie sprawy nauczyłam się z nudów kilka słów po węgiersku, które znacznie ułatwiły sprawę. Tak więc â moi drodzy â na naukę nigdy nie jest za późno i każde miejsce jest dobre!
|
To mogło wyglądać tak
|
|
|