Ile to jest daleko od domu?
Ile?
Sto?
Dwieście?
Tysiąc kilometrów?
Węgry. Hungary. Magorcośtamszak.
Kraina Niezrozumiałego Języka. Wina. VTSów i papryki.
Daleko? Daleko!
Z papierową mapą i garniakiem 60tką ląduję na przedmieściach Budapestu. Piątkowe popołudnie. Jakieś 350 kilometrów od domu. Słowacja? Zleciała, kraina pagórków i lasów.
Zakupy w hipermarkecie i mogę wskakiwać na obwodnicę. Można kupić naklejkę na całe autostrady. Ale dla mnie? Po co i na co. Skoro na autostradzie po zapięciu 4rtego biegu prędkość przelotowa 75-85 km/h.
Przekręcam lewą dłonią kluczyk w stacyjce. Cztery cylindry zagadują. Panie Boże, abyśmy się nie rozkraczyli na autostradzie!
Wbijasz 1 bieg. Bez wspomagania masz darmową siłownię na parkingu. Lecim! Małe rondko. Z gracją. Na wolnych prędkościach. Innym się śpieszy? Mogli wyjechać wcześniej z domu!
Są uczucia które ciężko przelać na papier/klawiaturę. Uczucia dla których siadasz za kółko i mkniesz. Bo wiesz że za 300 kilometrów Cię dopadnie. Uczucie potęgi wszechświata.
Małe rodnko. Wiadukt pod autostradą. Podgłaśniasz muzykę. No to lecim! Autostrada!
Nawrót! Miękkie zawieszenie Łady 2107 buja jak na morzu. Wychodzisz z bezpiecznej przsytani... Rozbiegówka.... Dwa.... Trzy.... Nabierasz prędkości... Muzyka napinakala z głośników.... Maszynownia 4rty bieg! Jest 4rty bieg!! Lewy kierunek!!! Jest lewy kierunek!!! JUMP!
Obroty silnika rosną. Ciśnienie oleju jest? Jest! Obroty ok? Ok! Prędkość ok? Ok! Paliwo ok? Walić paliwo! Lecimy na lpg! Temp silnika ok? Ok! Ładowanie OK? Ładowanie nie ok! W dolnej skali! Może jutro będzie lepiej!!!
Napinkalamy!
Muzyka grzmi. Na obwodnicy Budapesztu ruch niewielki. Ale i tak wyprzedza mnie wszystko. Jak na złość, nic z PL. Może to i lepiej? A jakby umarli na zawał serca? W sumie jak jadą za Ładą to i tak na zdrowiu podupadną... Katalizatora brak... Mogli wyjechać wcześniej z domu!
Po kilku nastu kilometrach autostrada się kończy. Przynajmniej dla mnie. Nie, zdecydowanie wolę lokalne drogi. A te na Węgrzech? Jak znalazł! Dłygie proste. Asfalt czasem taki typowo Polski. I tylko tniesz. Cała droga Twoja. I tylko ludzie którzy czasem CIe wyprzedzają. Dziwnie patrzą. Łady nie widzieli?
Daleko od domu jesteś Panem Drogi. Obce tablice rejestracyjne robią Ciebie pojazd uprzywilejowany. Jedyne czym się musisz martwić to to, gdzie zatankować LPG, bo na Węgrzech stacji z tym paliwem mało.
Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Monotonną drogę umilała muzyka. I jest! Jest! Nie jesteś sam wariat na drodze! We wstecznym lusterku wychwytujesz znajomy kształt. Czekasz... I zaraz słyszysz ryk. Węgierska Łada redukuje. A że nie ma wydechu albo ma coś takiego co udaje tylko wydech. Porozumiewawcze gesty. Jedziesz też na ZLot? No nie? Co może robić Polska Łada na krańcach Węgier? Oczywiście że lecim na ZLot!
W trybie pościgowym Łada gna 85-95 km/h. Lecimy razem przez proste i wioski. Gość ma coś zdecydowanie z wydechem. Nie może jechać szybciej niż 90 km/h bo huk z silnika przeogromny. Lecimy! Lecimy!
4 biegi bez turbo

1300 lpg. 1100 kg. Jakieś 70KM.