10.11.2013, 16:03
|
#33
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Dzień III
Patrząc w niebo pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze.Zdecydowaliśmy się uderzyć w stronę Czarnogóry przez bośniackie bezdroża.
Wyjeżdżając z Mostaru w góry zaczęło kropić a obserwując szczyty usytuowane nad nami zapowiadało to niezłą zabawę.Trzy szybkie zakręty i dwie krzyżówki pozwoliły nam zorientować się,że zgubiliśmy Mańków i Motyla.
Próby nawiązania kontaktu i szukania naszych kolegów spełzły na niczym także zdecydowaliśmy się jechać informując ich, że złapiemy się w Czarnogórze.
Kamienista droga pięła się w górę a my wpadliśmy w amok.Siedem motocykli ostro parło do przodu.Nikt nie zwracał uwagi na to ,że kropi deszcz bo koncentrował się na sobie i drodze.Nagle przypomniały się te piękne chwile gdzie tylne koło wariuje na lewo i prawo,przednie podskakuje a Ty wiesz ,że musisz tylko dodawać gazu.
Pierwszy wyskoczył Sławek i w swoim charakterystycznym stylu, dryyt dryyt, dryyt torował drogę. Odkręcając cały czas manetkę stwierdziłem w myślach,że nie jest tak źle i dość długa przerwa w jeżdżeniu nie wpłynęła ujemnie na jazdę.
Pierwszy przystanek wypadł gdzieś po 30 minutach gdy ręce zaczynały dawać znać o sobie.Widoki wspaniałe ,zero ludzi i zaczynam oddychać pełną piersią.
Banan na gębie i krótka wymiana wrażeń.Padło hasło ,że trzeba upuścić trochę powietrza.
Nic nie zapowiadało kolejnych przygód w których bohaterem miał zostać Tomek dosiadający Trampka.
Podczas dojazdówki do Bośni widać było ,że motocykl ma opanowany i na asfaltach radzi sobie bardzo dobrze.Jeszcze w Chorwacji wymieniając uwagi przyznał się ,że pierwszy raz założył kostkę do motocykla i nie ma doświadczenia w terenie.
Pomyślałem to całkiem nieźle.Padał deszcz a on brał zakręty w pełni kontrolując Mitasa.
Nikt z nas nawet nie pomyślał aby jakoś szczególnie instruować go pod kątem offa.
Podczas podjazdu było co robić także jak się później okazało zbyt często wspomagał się sprzęgłem.
Gdy już między chmurami wyłoniła się górka na którą mieliśmy wjechać Jaro zaczął kręcić film czego efekty wstawi w odpowiednim czasie.
Mijając kolejny zakręt udało mi się w końcu efektownie wypaść z siedziska co zostało skrzętnie nagrane przez naszego operatora. Pozostało tylko podnieść bydle, schować ujebane lusterko pod expander i ruszyć dalej.
W pewnym momencie obraliśmy drogę która zakończyła się dość dużym głazem oraz wszechobecnymi tabliczkami z napisem MINE.
Trochę daje to do myślenia tym bardziej ,że Tomek jest żołnierzem i zrobił nam mały wykład w tym zakresie.
Rysiek rzucił jednak hasło:
-nie zabijaj przygody idziemy usunąć głaz
Usunięcie przeszkody nie udało się ale wiedzieliśmy ,że będzie zabawa bo czekał nas długi stromy podjazd zakończony zakrętem 180 stopni.
Gdy wszyscy po kolei pokonywaliśmy przeszkodę Jaro zajął się filmowaniem.
Nagle usłyszałem:
-Houston mamy problem
-Co się stało?
-Trzebiemu czyli Tomkowi skończyło się sprzęgło
-No co Ty?Idziemy sprawdzić
Duży próbował wzbudzić maszynę a tu nic.Stwierdziliśmy ,że poczekamy.Może przestygnie i coś się polepszy.Mija 30 minut humory oczywiście dopisują.Nasz bohater już ma wyliczoną ilość flaszek, które musi postawić zgodnie z tradycją.
Jego mina wyraźnie jednak zaczyna się pogarszać.
Jesteśmy w górach za nami kawałek drogi to może jakiś żarcik?
Przychodzi pedofil do burdelu i mówi,że chce kobietę w ciąży.Panny odpowiadają ,że nie ma takiej.On na to ,że dobrze zapłaci.
No to ok jedna się znalazła i idzie z nim do pokoiku.
On wyciąga rękę wkłada w wiadome miejsce i kręci ,miesza ,kombinuje.
Zirytowana kobieta mówi:
-Co Ty wyprawiasz?
-aaaaa ustawiam go dupką!
bleeeee
No nic ,żarty żartami a motocykl ani drgnie.Sami więcej nie zdziałamy a do sklepu daleko.Zaczynamy pchać Trampka pod górę w rytmie przyśpiewek wojskowych co by było raźniej.Niektórzy oszukiwali podczas holowania, ale nie będę się zagłębiał.
Spory kawałek Tomek zjechał na luzie a końcówką zajął się Duży holując swego przyjaciela.Po tych kamieniach z motocyklem na linie nie było to najłatwiejsze także było trochę zabawy .
Cel dojechać do Mostaru i znaleźć mechanika.To jak na asfalcie Duży pchał Trampka nadając mu prędkości opierając nogę na tylnim secie wzbudzało wiele emocji.
Doszli jednak do takiej wprawy ,że zaczęli w takim tandemie wyprzedzać ciężarówki.
Koniec końców moto wylądowało w warsztacie gdzie miało mieć podmienione sprzęgło a nowe leciało do polskiej ambasady w Salonikach.
Podczas rozbiórki sprzęgła mina Grega i Sławka spoglądającego na efekty pracy naszego trampkowego kilera była bezcenna.
Duży z Tomkiem zostali na noc w Mostarze aby zreanimować maszynę a my pomknęliśmy dalej.
Ja zastanawiałem się co się dzieje z resztą naszych asów.
Czas nam się kurczył bo nocleg zaplanowaliśmy w Czarnogórze.
Droga do Czarnogóry prowadziła przez sporą ilość zakrętów.Jaro trzymał się Grega jak cień a ja cały czas obserwowałem ruchy bardziej doświadczonych kolegów.Zawsze uważam że widoki widokami ale jazdę trzeba doskonalić.Obserwacja stóp, zachowań i reakcji innych to świetny sposób na doszkalanie swoich umiejętności.
Generalnie dzisiejsza przygoda tylko rozbudziła mnie i czułem niedosyt jazdy w terenie.
Pewnie dlatego ostro nakręciłem się aby przejechać przez spróchniały most na granicy bośniacko -czarnogórskiej.
Komentarz ile metrów mamy pod sobą oraz sprawdzenie stanu podkładów skutecznie mnie ostudziło.
Granica jak wszystkie na tym wyjeździe poszła szybko i sprawnie.Po 22 mieliśmy już kwaterkę i sączyliśmy browary zajadając się wekiem mojej produkcji.W pokojach nie było żadnego ogrzewania co tylko potwierdza jakie temperatury zwykle panują tu latem.
Na koniec skontaktowaliśmy się z pozostałą trójką ,która potwierdziła ,że bezpiecznie kwaterują w Czarnogórze.
__________________
Agent 0,7
|
|
|