Relacja trochę spóźniona, potrzebowałem małej motywacji i bodźca no i jest. Napierw trochę bo jestem w pracy

a później napiszę resztę i wrzucę kilka zdjęć.
Ps. Jarek... Marek... Pomóżcie trochę jak będę coś kręcił
Wszystko zaczęło się od pomysłu który narodził się przy okazji, której autor tego słowotoku już nie pamięta bo %ów było dużo, także już na samym początku pomysł był dobry i musiał się udać a dialog wyglądał tak:
-Jedziemy na Borżawę?
-OK?!
No i zaczęli kombinować...
Czy na kołach czy laweta... Czy we 2 czy więcej osób... Czy na 3 czy na 4 czy na 7 dni... Jakim śladem... Namiot czy pokój... No i przede wszystkim kiedy dokładnie...
Po krótkim czasie w pierwszej kolejności wyklarował się termin 28.06-3.07.2013. Następnie skład: JarekAT, MarcoPolo, AmberBamber. A po kilku perypetiach z transportem stanęło na "Vojadżeże" z przyczepką jak się okazało na ledwo 3 Afryki. Wiele osób pewnie zapyta "Dlaczego nie na kołach?" He

a no żeby drapaki mieć świeże a i jedna Afryka miała patelnię z 52 zębami, która jedzie 90km/h

No i ślad... Ślad z wikiloc.com oznaczony jako "trasa piesza-trudna"

to dawało już na samym początku dużo nadzieji na dobrą zabawę.
27.06 Jaras i Maras zapakowali sprzęta na przyczepkę, a trochę to zajęło. A.Bamber cwaniak siedział na dyżurze i trzymał kciuki

.
No i wybiła godzina ZERO. 28.06 godz.06:30 po dyżurze ruszyli po motocykle, które stały na strzeżonym terenie zabezpieczonym specjalnym alarmem nie do sforsowania i po Marka, który dojechał po chwili. O 07:04 obrali kierunek SE.
Pierwszy raz zorientowali się że jadą nie w tą stronę kilkanaście kilometrów za Bydgoszczą

... no i nawrotka. Trzeba było kupić mapę i OGIEŃ! Podróż w Bieszczady zajęła jakieś 13h, którą Jaras łyknął jak "dwacet gram". Kilka postojów i poprawianie pasów.
Do bazy "0" pod Ustrzykami Dolnymi kierowani przez telefon wskazówkami gospodyni z agroturystyki dojechali ok 20. Rozpakowanie autka i ustawienie motocykli mordkami w stronę wyjazdu zajęło parę chwil choć A.Bamber wymyślił, że zakryje swoją Królową plandeką żeby mokrej kanapy nie mieć rano. Strasznie to rozbawiło resztę towrzystwa... a po chwili jeden z kompanów postawił swoją AT pod dachem... ciekawe dlaczego

. Następnie pani gospodyni ukręciła zajebisty twaróg i zalali go kilkoma piwkami


c.d.n.