Rozbijamy namioty na łączce, jakieś 200 m od obwodnicy Petersburga (chyba 8 pasmowej…) nad małym, śmierdzącym bajorkiem.
Patrzę, a tu chłopaki wloką za sobą dorodną suszkę.
- skąd to macie


Przecież tu lasu nie ma!
- ale tam jest taki szpaler drzew, jedno suche było…
- gdzie tam?!
- no tam, oooo…
- przy tej drodze

? Przecież tam cały czas coś jedzie!
- akurat nie jechało …
- tylko nie mów, że spadło na jezdnię, proszę…
- no to nic nie mówię…
Ciekawe, co by było, gdyby jednak jechało? I na rosyjskie auto spadłaby dorodna brzózka ścięta za pomocą fińskiej siekierki w rękach dwóch Ślązaków z niemieckimi paszportami ? Uch…
W każdym razie, tradycji stało się zadość, była woda, były kopruchy, był fojer…
Gdzieś koło południa następnego dnia dojeżdżamy autami na przedmieścia Petersburga i zamieniamy samochody na metro.
Pogoda na zwiedzanie miasta taka se…
więc zaczynamy od fontanny przy stacji metra Moskowskaja:
Kontemplując towarzysza Lenina:
W końcu się ruszamy:
i zjeżdżamy do metra:
trzeba zobaczyć słynną Aurorę:
a później odpocząć:
jak większość mieszkańców…
Dobijają do nas Tonia i Garij i razem idziemy do “kolebki” miasta, czyli twierdzy Pietropawłowskiej.
która w zasadzie jest wyspą:
i znów moczymy się w fontannie
no i czas na odwrót…
Postanawiamy dociągnąć do Estonii i przespać się na bałtyckiej plaży.
Ale przed nami jeszcze granica RUS - UE…
Oczywiście tankujemy do pełna tuż przed szlabanem (3,5 pln ver 6,0) oraz w co się tylko da, czyli baniaki po wodzie 6 l, sztuk … no powiedzmy, że pięć

Oraz wszyscy palący (czyli wszyscy minus Jagnię) nabywają sztangi ćmików.
Oczywiście wszystko to należy przemycić.
A kierowcy TIRów straszą dokładnym trzepaniem aut oraz horrendalnie długimi kolejkami…
Jedziemy.
Kolejka jak kolejka, nie w takich się już stało

Rosjanie wypuszczają w miarę bezproblemowo, Estonka w okienku pyta, dokąd jedziemy.
- Do domu, do Polski.
Po czym chłopaki kładą niemieckie paszporty…
Celnicy każą otworzyć bagażnik. Bałagan prawie wychodzi na własnych nogach, a na samej górze po dwa wory śmieci.
Czy to nasza wina, że w Rosji ciężko o kontenery na odpady
Celnicy udają, że nic nie czują i słyszymy upragnione “proszę jechać”
Zaraz za granicą zaczyna się cudna mgła:
a Fazi przypomina sobie, że mamy wyłącznie ciepłe piwo. Ale można je szybko schłodzić:
Widzimy na GPSie, że do brzegu morza niedaleko, więc pierwsza w prawo nasza.
Droga kończy się na plaży, pustej, cichej i przepięknej.
Polskie plaże są piękne, ale ta… Urzekła mnie zupełnie. Las, głazy wygładzone falami, spokojna woda, i żadnych dźwięków dookoła, tylko snujące się mgły… jakaś baśniowa rzeczywistość…
W takich okolicznościach przyrody czasu szkoda na spanie
Czekamy na wschód słońca:
i w końcu idziemy spać, jak zwykle gdzieś przed szóstą
cdn.