Miejsce docelowe to jezioro Lac-Taureau
Z opisu i zdjec wynika,ze bedzie podbnie jak nad Solina
Wszytsko sie zgadza
Jest poczatek pazdziernika, w NJ jeszcze lato,a tutaj, w Quebecu juz pozna jesien.
Znajdujemy ustronna miejscowke na zamknietym kampingu, wyciagamy sprzety z przyczepy i wyruszamy na pierwsza przejazdzke- rekonesans
No i dupa.
Jarek (ten z LC4) w pierwszej godzinie nieszczesliwie przewraca sie, motocykl spada mu na stope.Boli, nie da sie dalej jechac, wiec jakos zjezdzamy w gorki na dol, pozniej do obozowiska, Ja z Jarkiem do szpitala(na szczescie jestesmy ok 10 km od malego miasteczka, gdzie jest jakas przychodnia.
Tutaj juz widac, jak Jarek podnosi palce,bo nie moze na nich ustac.
Nam w przychodni schodzi ze 3 godzinki,Roman miedzyczasie myszkuje w pobliskiej okolicy
W przychodni okazuje sie ,ze Jarek zlamal jakas kostke w srodstopiu, wiec stopa w gips. Nie bylo zadnych problemow, rachunek za zdjecie RTG, zagipsowanie , jakies leki opiewal na okolo $170, jak pamietam
Juz na obozwiosku, robimy plan "co dalej"
Wraz z iloscia wypitych piw porzucamy plan ewakuacji do domu.
Jarek jakos wytrzyma te kilka dni, w przyczepie jest wygodnie i cieplo.
Na motocyklu juz nie pojezdzi w tym sezonie.
Wzialem awaryjnie quada, wiec moze sie przyda i namowimy go pojutrze na wycieczke na quadzie