No i wracamy, dzisiaj w planie grill i piwo
Zaintrygowala nas jakas drozka zasypana lisciami- wyglada tajemniczo, wiec wlacza nam sie swiatelko szwedacza
Po kilku kilometrach drozka doprowadizla nas do letniskowego dokmu.
Zagladamy przez szybe-wszytsko wyglada ladnie, ludzi brak
Lazimy wokol domku,Roman opiera sie o klamke i drzwi sie otwieraja
Zapomnielismy o zwyczaju kanadyjskim ( i skandynawskim) takich domkow sie nie zamyka. Jezlei ktos bedzie potrzebowal z niego awaryjnie skorzystac, to lepiej niech wejdzie przez drzwi, niz mialby wybijac szybe. Dla nas to dziwne, a dla nich normalne
Krotki spacer nad jeziorko(przy kazdym domku jest pomost, wiele osob doplywa do domkow lodkami, lub wodolotami)
Jeszcze troche naszych wariacji na taczkach
I juz wracamy do naszego obozowiska, bo glod zaczyna dawac o sobie
Po drodze jeszcze jakies wydziwiane szlaki przez skalne polki
Tu zaliczylem pierwsza glebe, bylo twardo
Przez caly dzien nie spotkalismy ani jednego czlowieka. Zrobilismy okolo 150 km