11.02.2014, 14:20
|
#12
|
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,960
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 20 godz 51 min 26 s
|
Zurich!! Tu się oddycha!! - Ryknął zachwycony Calgon gdy stanęliśmy na lotnisku w...Trondheim.
Jednak godziny poprzedzające tą szczęśliwą chwilę okupione zostały ciężką walką o przetrwanie w przestworzach.
Turbulencje budziły powszechne przerażenie

a u pasażerów o nadwątlonym zdrowiu prowadziły do zapaści

Na szczęście na pokładzie pojawiła się wysoko wykwalifikowana kadra medyczna, która przywróciła chorych do życia w społeczeństwie

Gdy samolot dotknął norweskiej ziemi wszyscy byli już zwarci i gotowi i nawet nie do końca zgadzający się z pierwotnym bilans bagażowy nie był w stanie zaburzyć budzącego się ducha przygody.
Podczas gdy my pokornie czekaliśmy, Padre direttore znany w pewnych kręgach jako Reiseführer zawinął Bajrasza aby po kilku minutach pojawić się z naszymi pięknymi środkami transportu.

Pakowanie i w drog.... A nie, jeszcze chwilka, ponieważ owo "Pakowanie" również zasługuje na chwilę zadumy.
Jak wiadomo Norwegia jest droga a że afrykanerzy to dziady więc wałówkę z naciskiem na materiały płynne należy zabrać z Polski.
Pakunkiem wzorcowym była wojskowa torba typu "Sylwia". Wojskowa torba typu "Sylwia" charakteryzuje się pojemnością jednej hmmm... Sylwii.
Przyjęto, że do jednej tego typu torby pakują się cztery osoby.
Gdy pakowałem cześć naszej dwójki, wraz z gwałtownie ubywającym miejscem rosło moje przerażenie,
że za dużo, że za ciężko, że przecież pozostali, znani przecież podróżnicy nas wyśmieją bo jak wiadomo 2 pary gaci to zbędna ekstrawagancja.
Gdy z ciężkim sercem wkraczałem na lotnisko mamrocząc do Sylwii coś o kosmetyczkach, suszarce i braku ducha adventure okazało się,
że nie odbiegamy od normy i chyba czas przesiąść się na GSa.
Lecz nagle wjechał ON. Ku nam toczyła się czarna bryła na kołach, która wykazywała pierwsze objawy własnego pola grawitacyjnego.
Gdy złowrogi kształt przesłonił słońce a z twarzy naszych odpłynęły resztki krwi, bryła wesoło przemówiła znanym nam głosem:
Cześć! Dacie wiarę jak ciężko kupić w miarę sensowną torbę na dwie osoby?
Głos należał do legendarnej postaci opiewanej w prozie Lewara a mianowicie Andrzeja, który wraz z Wiesią wyłonił się zza walizki pojemności średniego tankowca.
A więc w drogę ku zorzy!

__________________
Wiesz... taki kuter...
Ostatnio edytowane przez bajrasz : 17.02.2014 o 05:19
|
|
|