16.02.2014, 23:17
|
#24
|
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,960
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 20 godz 51 min 26 s
|
Skoro pozostali nie kwapią się do przelania na ekran swoich złotych myśli to niestety jeszcze chwilę poprzynudzam.
Jak było wspomniane ekipa podzieliła się na dwa dziewięcioosobowe busy.
Bus pierwszy, z ojcem dyrektorem za kierownicą i śmietanką towarzyską na pozostałych miejscach jeszcze przed wyjazdem ochrzcił siebie mianem busa wesołego.
Pozostali, my mętna piana towarzyskich odmętów skupiliśmy się pokornie w busie numer dwa i ruszyliśmy śladem blasku busa prowadzącego.
Podczas gdy naszym smutnym pojeździe prowadziliśmy rozmowy popijając Ropuchowe i Bajraszowe napoje, w busie prowadzącym odbywała się prawdziwa orgia radości i najwyższej próby humoru,
że wymienię tylko zabawę w "kto puścił tego jadowitego" i wspomnienia ojca dyrektora o radości jaką sprawiło mu pierwsze objazdowe kino.
W tych wesołych a w naszym przypadku smutnych nastrojach dotarliśmy do granicy północnej Norwegii.
a po pewnym czasie do granicy koła polarnego, gdzie jak sugeruje nazwa było zimno jak... no rześko było.



Dalsza część podróży minęła w spokoju, jedynym urozmaiceniem w smutnym busie była wizyta pasażera busa wesołego i jego magicznej modułowej mp3-lampy,
która jeszcze na lotnisku wywołała chwilową panikę u oficera celnego będącego przekonanym, że jeden z pasażerów wyciągnął z kieszeni 2 miny przeciwpiechotne, z którymi zamierza wparadować na pokład samolotu.
Bladym świtem czyli ok 10 dojechaliśmy na miejsce noclegu, zaczynając tym samym pierwszy pełny dzień na norweskiej ziemi.


__________________
Wiesz... taki kuter...
Ostatnio edytowane przez bajrasz : 17.02.2014 o 05:17
|
|
|