Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.03.2014, 11:10   #5
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

Odcinek 1, czyli dlaczego on jedzie na czołówkę

Jak to zwykle przed samym wyjazdem - jest nerwowo.
Dopinanie wszystkich robót na wczoraj, ustawianie pracowników, podwykonawców i przekonywanie rzeczywistości, że dwutygodniowy urlop to nie katastrofa…

Wtorek wieczór przyjeżdża Raf, jednak widząc Jagnę w szale pakowania i sprzątania woli na wszelki wypadek zejść z drogi i zaszywa się cichutko w kąciku:



Ponieważ w Namibii lada dzień ma się zacząć pora deszczowa, wciskam do walizki dwa polary, kurtkę przeciwdeszczową, dżinsy oraz środki na komary. Oczywiście nie wyjęłam ani jednej z tych rzeczy

Poranek wita nas słońcem, wrzucamy wszystkie toboły do auta, zgarniamy po drodze Andrzeja i wio, 700 km do Frankfurtu nad Menem.
Po drodze jeden niewielki stau (zaledwie 40 min), dojeżdżamy planowo na parking, a stamtąd już busem na lotnisko.

W kolejce do odprawy sami Niemcy, i dopiero Andrzej wzbudza jakieś wątpliwości pani za ladą.
Pani woła nas wszystkich jeszcze raz, bo uświadomiła sobie, że powinniśmy mieć wizy, a ona powinna to sprawdzić…

Samolot wprawia nas w lekką konsternację: pachnący nowością Airbus 330. Luksusy! Jeszcze przed kolacją proponują lampkę wina… Tak to ja mogę latać

Skład pasażerski lotu wygląda mniej więcej tak: 250 Niemców, 3 Polaków i jeden Namibijczyk.

Lot jest nocny, ale pospać udało nam się średnio. Jeden narzeka na za długie nogi, inny na światło… Marudy

Rano piękne i gładkie lądowanie w Windhoek. Lotnisko wielkości naszej Ławicy



Na lotnisku czeka na nas gość z wypożyczalni, wizyta w kantorze i możemy jechać. Do Windhoek jest 40 km!

Wymieniliśmy pieniądze od razu na cały wyjazd. Zgadnijcie, kto trzymał kasę



Nasza Toyota już czeka na nas, przechodzimy krótki kurs rozkładania namiotów oraz wyszarpywania koła zapasowego spod auta (drugie jest na skrzyni).
Jest mały problem - autem oficjalnie można kierować tylko z międzynarodowym prawem jazdy. Tymczasem mam je tylko ja, bo miało być potrzebne tylko jedno…

Auto, jak auto, no może trochę większe.
Ale ma jeden malutki feler: kierownicę z prawej strony.
A co za tym idzie:
dźwignię zmiany biegów po lewej
wycieraczki zamiast kierunkowskazów
kierunkowskaz zamiast wycieraczki…


Jagna zdecydowanie odmawia jazdy jako pierwsza.
Jest południe, a my jesteśmy w centrum Windhoek.

-Raf, siadaj za kierą...
-Ja?
-Ty, a my będziemy ci mówić cały czas “jedź lewą”...

Teoretycznie wystarczy patrzeć, co robi gość przed nami. W praktyce jest trochę gorzej, mniej więcej raz na 5 min wymuszamy na kimś pierwszeństwo albo usiłujemy pojechać pod prąd.
Kiedy GPS mówi “wjedź na rondo” widzę tylko zaciśnięte zęby Rafa
O sygnalizowaniu zamiaru skrętu poprzez machnięcie wycieraczkami już nie wspominam nawet...



Na nasze nieszczęście mnóstwo tu skrzyżowań równorzędnych.
Kto do cholery ma pierwszeństwo Tej z lewej chyba? To dlaczego stoi i nam macha
Zdaje się, że nasze namioty dachowe krzyczą z daleka “uwaga turysta, możesz spodziewać się najgorszego”

Zakupy w “Spar”, tankowanie na Shellu (co to za Afryka?) do dwóch zbiorników (120 litrów!) i jesteśmy w końcu za miastem. Uffff...

Tu na wszelki wypadek też przypominają turystom:



Powoli schodzi z nas napięcie, ale pojawia się za to zmęczenie. Zjeżdżamy na pierwszy szuter w bok, najpierw spokojnie, powolutku…

Nie jest fajnie jechać za kimś:



Zajeżdżamy do knajpy na obiad, ostatnie zdjęcia białasów:



Montujemy na drzwiach naklejkę - żadna wypożyczalnia nie ma takiej kolorowej
Od tej pory wszyscy Niemcy pokazują nas palcami - patrz, oni są z Polski! Gorzej niż UFO



Wracamy na główną B1 (najważniejszy asfalt w Namibii), kierownicę przejmuje Andrzej i stwierdza “eee, nie jest tak źle”. Po czym po skręcie w lewo zajmuje prawy pas, przyprawiając pewnie o stan przedzawałowy kierowcę jadącego naprzeciw...

Po przejechaniu 260 km mamy dość, widzimy drogowskaz na kemping, zjeżdżamy.
Jest całkiem przyjemnie, pusto, mamy swój kawałek terenu z prysznicem i kibelkiem, no i najważniejsze - swój kawałek CIENIA pod akacją

Chwilę później okaże się, że parkowanie pod akacją jednak nie jest dobrym pomysłem.
Pierwszy wyciąga kolec z pięty Andrzej, kolejny Jagna.
Kolce akacji są szczególnie wredne:



Kolec akacji w całości ma dwa długie i jeden krótki element, i wszystkie pod kątem prostym.
Jak tylko nie upadnie, zawsze jeden sterczy do góry...

Zaczynamy wypakowywanie:



Mamy całą skrzynię przyborów kuchennych. Najważniejszy przyrząd na szczęście jest!



...więc wieczór zapowiada się miło





cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem