Można powiedzieć, że dojechałam do końca.
Festung był już ostatnim zlotem w 2013 roku. Małych wypadów jeszcze nieco było.
Powrzucam parę fotek, coby nie było, że już nie jeździłam
Np Motohałda w Wałbrzychu. Tam sprawdzałam, czy xtek jest wstanie szaleć jak crossidła znajomków.
Tak się prezentujemy na lawecie.( Nie lubię wozić motocykla na lawecie, ale znowuż znajomkom pokończyły by się motogodziny pewno w połowie drogi

)
Na miejscu czujemy się z xtekiem trochę nieswojo. Wkoło crossy i enduraki, a ja tu taką krową...

Na tor nawet nie wjeżdżam. To nie ma sensu, szkoda mi też xteka i swoich kości.
Zabieram się za to za próbę wjazdu na hałdę.
Podłoże jest mocno wyjeżdżone przez wścieklaki, jest mega gliniaste, zaczyna mi tez brakować prześwitu i co rusz zawieszam się w koleinach.

Jest bardzo ślisko. Próbując wyjechać pod gliniastą górkę wpadam na drzewo i łamię klamkę hamulca.( A jednak można złamać te klamki

)

Udało mi się dotrzeć pod wjazd na hałdę.

Przeczącą kręcę głową w stronę chłopaków.
Za stromo. Nie wjadę.
Zazdrośnie spoglądam jak chłopaki wjeżdżają i postanawiam spróbować.
Nieskromnie powiem, że świetnie mi szło. Niestety przy końcu podjazdu zrobiło się zaś nieco ślisko. Odpuściłam też gaz i brakło mocy.
Udało się w końcu wjechać na szczyt.

Chłopaki poskakali, ja też troszkę próbowałam choć zdjęć nie mam.
Pora zjechać na doł.
Niestety Jednego etapu nie dałam rady zjechać.
Na koniec dnia kiełbaska musi być