13.04.2014, 20:04
|
#109
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Noc pod Meteorami okazała się chłodna.Całe szczęście ,że władowałem się Sławkowi do namiotu bo obudziłbym się ze szronem na zębach.
Dzień IX
Poranny rozruch był wyjątkowo ciężki.Ciuchy, które zostały na motocyklach dopadła rosa.Rozwiesiliśmy sznurek i ubrania zaczęły suszyć się w promieniach wschodzącego słońca.Kawka zaczynała działać a my zastanawialiśmy się którędy udać się stronę wybrzeża Litochoro. Sławek, Ja i Trzebi wybraliśmy się z powrotem do Kalampaki aby dotankować maszyny a w szczególności połatać dziury w zapasowych dętkach.
Grecja w niedziele-chyba nic więcej nie trzeba mówić.
Druga część Dziadów i pieśń chóru:
-Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Wulkanizator nie przyjedzie za żadne pieniądze gdyż prawdopodobnie jest na polowaniu jak większość mężczyzn w okolicy.
Stacja Shella terminala nie posiada bo po co,przecież jest zupełnie niepotrzebny.
Jest przynajmniej cicho i przyjemnie!
Odnośnie polowania to zaznaczę ,że zainteresowałem się tym bliżej jak podjechał samochód ze świnką na pace!
Obejrzałem stwora z bliska i w głowie przeleciała myśl o ilości przerobionej dziczyzny, którą moglibyśmy skonsumować przy ognisku.
Generalnie w mieście nie załatwiliśmy za wiele poza tankowaniem, dlatego ruszyliśmy do naszego obozowiska.
Na miejscu podzieliliśmy się na dwie grupy i za cel obraliśmy plaże w okolicach wspomnianego Litochoro.
Nasze przemieszczanie było równie leniwe co mijająca niedziela.Szutry,asfalt i znowu szutry.Krajobraz dosyć surowy i mocno dające się we znaki słońce.Chciałem jak najwięcej tego słońca.Dosyć było już tego deszczu. Pot przyjemnie spływał tu i ówdzie.
Nikogo nie było na naszej drodze.Raz czy dwa przejeżdżaliśmy przez malutkie miasteczko w którym pod parasolami siedzieli sobie ludzie popijając kawę czy może coś mocniejszego.
Nigdy wcześniej nie byłem w Grecji także mój światopogląd ograniczał się do widokówek z Santorini czy innych wysp przedstawiających białe domki z niebieskimi okiennicami.
Tutaj było zgoła inaczej. Skały ,szuterki i słońce przyjazne były tylko dla takich zwierzaków.W tym momencie tak przynajmniej mi się wydawało.
SAM_0155.jpg
W pewnym momencie na krętej drodze dostrzegłem ludzi w pomarańczowych kamizelkach porozsiewanych za każdym zakrętem.Robotnicy budowlani? W Grecji w niedziele?
Ooo i na dodatek ze strzelbami?
Po chwili zorientowałem się co się dzieje. Trafiliśmy na polowanie.
Moje polowania ograniczały się do strzelania z wiatrówki do puszek a wyobrażenie myśliwego do faceta ubranego w moro czy inne plamiaki ukrywającego się w krzakach czy ambonie.
Tutaj jednak panowie stali na każdym zakręcie w odblaskowych kamizelkach.Naliczyłem ze dwudziestu.Jak oni się nie powybijają ?
Czai się pół miasta na te dziki to niech się czai byle im się warkot motura z chrząkaniem loszki nie pomylił bo nie dojedziemy do tego morza.
W końcu jednak udało się i mogłem napawać się horyzontem ciepłego morza.Teraz tylko pozostało znaleźć spanko na dziko gdyż takie były nasze założenia.Czasu było dużo także ze spokojem jechaliśmy wzdłuż morza rozglądając się dookoła.
2013-10-13-997.jpg2013-10-13-993.jpg
W głowie już tliła się myśl,że dzisiaj zbieram siły a jutro atakuję Olimp.
Miejscówka znalazła się sama.Z dzikością nie miała za wiele wspólnego bo było to miejsce w którym w miesiącach wakacyjnych szalała głośna dyskoteka a setki plażowiczów przekrzykiwały się z sygnałami statków wchodzącymi na rozładunek.
Dla nas był to posezonowy raj. Bar na plaży posłużył za obozową podłogę. Prysznice i 20 metrów do wody wywołały uśmiech na naszej twarzy.
Jedyne towarzystwo to para wędkarzy nie interesująca się nami kompletnie.
Słońce ,wiatr od morza i orzeźwiająca kąpiel w ciepłym październikowym morzu.W takich warunkach wieczór zapowiadał się szampańsko.
__________________
Agent 0,7
Ostatnio edytowane przez calgon : 13.04.2014 o 20:07
|
|
|