Tymczasem wczoraj po południu/wieczorem...
(wysyłam dziś bo wczoraj wieczorem był problem, tylko nie wiem czy z kompem, czy z netem, czy ze mną

- nie pamiętam)
Na camping Rafał dowozi mnie śpiącego także dziś nawet nie wiem gdzie jestem. Wiem tylko, że za wizytę tu wyciąga ode mnie 15euro.... podobno mamy wysoki sezon â Wielkanoc. Faktycznie- we Francji pełno kamperów, mniej więcej tyle co osobówek.
Camping może być: woda gorąca jest, knajpa, sporo do życzenia pozostawiają sanitariaty ale tego nie wiem, nie sprawdzałem :P
Rozładunek motocykli zostawiamy na poranek â nie chcemy się narażać na rachunek w wysokości 3.5e. Namioty już stoją, bus opróżniony z klamotów â wszystko wylądowało w namiotach. Śpimy oddzielnie, na życzenie Madrafiego, a może jego zazdrosnej żony...
Kolejna awaria: drzwi w mercu nie chcą się zamknąć, mam nadzieje, że na noc jednak uda się nam je zmusić do tego, a jak nie na noc to chociaż na te kilka dni, na które zostanie tu sam, samiusieńki...
Eh... ta niemiecka motoryzacja
Siadamy jeszcze na szybko do kolacji i uderzamy w sen, Rafał ma zarwane dwie nocki, ja chyba z 7.
Oczywiście zanim udało nam się przyrządzić ową kolację spotkała nas kolejna awaria, oby ostatnia! Tym razem kuchenka coś nie tak się zachowywała. Rozebrałem, przeczyściłem i zaczeła działać. Może nie idealnie ale kolację przygotować się udało. I to błyskawicznie. Widownię mieliśmy liczną

Kto słyszał dźwięk pracującego multifuela ten wie o czym piszę

Kończę, mimo stanu upojenia wysokoprocentową âRysiówkąâ nie mam veny do pisania...
Dobranoc!
cd. jak tylko znajdziemy net

Dziś długa przelotówka.