Kirgistan
Małe sprostowanie . Wzdłuż pasa nadgranicznego z Chinami jechaliśmy , ale to jeszcze nie w Kirgistanie
Po przekroczeniu granicy jedziemy do Karakol . Jakieś 14 km za miastem zjeżdżamy z drogi A363 w lewo i kierujemy się na Jeti Oguz . Wzdłuż rzeki ( która wpływa do jeziora Issyk Kul ) jedziemy w bardzo malowniczej dolinie . Rewelacja !! Czuję się trochę jak w Tatrach . Różnica jest taka ,że legalnie można tutaj wjechać motocyklem lub samochodem i nikt za to głowy mi nie odstrzeli .
Szutrową drogą kluczymy kilkakrotnie przejeżdżając drewnianymi mostkami przez wartką rzeczkę , by dojechać w miejsce gdzie rodzinie wypoczywają Kirgizi . Rozstawiono tutaj też kilka jurt .
To miała być kopalnia !! Nie dajcie się nabrać . Szkoda kasy .
W jednej z jurt trwają przygotowania do imprezy ( prawdopodobnie weselnej ).
Adam z Robertem wznoszą toasty kumysem .
Po zrobieniu całej flaszki tego azjatyckiego specyfiku wracamy na główną drogę i jedziemy na zachód wzdłuż jeziora Issyk Kul . Głowy nam chodzą na przemian na prawo i lewo , a oczy cieszą się widokiem wysokich ośnieżonych szczytów gór , jak i wielkiego jeziora .
Obozowisko zakładamy nad brzegiem jeziora nieopodal wioski Kaji-Say . Niesamowicie wyglądają góry podświetlone przez zachodzące słońce . Wieczorem zrywa się wiatr , a my zadzieramy nosy do góry patrząc w niebo i dumając " będzie burza , czy rozejdzie się bokiem ?"
CDN.....