
dobre wspomnienie Ludwiku.
Byłam tam drugi raz. Za pierwszym wszystko było po bożemu. Za drugim przecisnęliśmy się wąskim przejściem obok robotniczej drabiny i tylko bandyckie skrzypienie butów offroadowych mogło nas pogrążyć, ale tego nie zrobiło. U góry para rękawiczek roboczych, przedłużacze, wiadro i fajne drewniane drabinki prowadzące coraz wyżej i wyżej.
Był też trzeci raz u wrót kościółka. Po powrocie ze "ślepego offa" trzeba było zajrzeć do okrojonej nie-wiedzieć-czemu czeluści przedniej opony XR-ki. Wtedy dojrzałam 5-1-7.
DSC01539 (Medium).JPG
rozbudowany ten off-top.