Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.06.2014, 21:38   #77
sebol
 
sebol's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,173
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
sebol jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 5 godz 37 min 7 s
Domyślnie

Po wczorajszej rwącej "€žczekoladowej"€ rzecze dzisiaj pozostał mały , leniwy strumyk. Varadero z BMW bez problemu przejeżdżają po kamienistym dnie na drugą stronę i wreszcie ponownie możemy jechać do przejścia granicznego z Tadżykistanem

Nie wiem czy to zauroczenie wspaniałymi widokami , czy bardziej moje gapiostwo powoduje , że zamiast ominąć kałużę na poboczu pakuję się prosto w jej środek . Jest w niej sporo osadu , który wczoraj niosła rzeka. Afryka otrzymuje piękny , niepowtarzalny make up .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Przed granicą wjeżdżamy na przełęcz Kyzyl Art , którą określa się jako "bramę" wjazdową do Pamiru . Na tablicy wymalowano nazwę przełączy oraz podano wysokość 4282 m n.p.m. Chwilę później nasze gęby uśmiechają się do pamiątkowego zdjęcia na tle obelisku z napisem Таджикистан .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Przejście graniczne to kila murowanych budynków, oraz dwa baraki , które wyglądają jak przerobione zbiorniki . Wchodzę do środka jednego z pomieszczeń w którym mieszkają pogranicznicy . Na prawdę spartańskie warunki . Porównując z warunkami na naszych przejściach , to w Polsce warunki pracy są jak w Hiltonie co najmniej .

Od Stany jpg



Chłopaki mają czas , a ich powolne ruchy może należy tłumaczyć znaczną wysokością na której się znajdujemy . Chętnie za to rozmawiają z nami .

-Mieliśmy być wczoraj , ale nie dało rady przejechać przez rzekę . Musieliśmy spać pomiędzy granicami . Dzisiaj pogoda jest bardzo ładna , a poziom rzeki niski . - Tłumaczymy naszą wczorajszą sytuację .

-Wiemy. Czekamy za wami. - odpowiada jeden z nich .

-I tak macie szczęście .

-Tydzień temu padał tutaj śnieg -€“ dodaje .

-Przed wami będzie jeszcze jedna rzeka .

-A jaka jest ? Duża , głęboka ? Taka sama jak ta , którą wczoraj musieliśmy przejechać ? -€“ Dopytuję z obawą .

-Nie wiem jaka jest dzisiaj . Wiesz , jak to w górach . Czasami jest więcej wody , a czasami mniej .

-Chcemy jechać wzdłuż Korytarza Wachańskiego . Wzdłuż granicy z Afganistanem -€“ wtrąca Robert .

-Powiedzcie . Jak jest w Afganistanie . Spokojnie , bezpiecznie ?

-Tak spokojnie . A jak ma być ? - rozbrajająco odpowiada jeden z chłopaków .

-No u nas w telewizji mówią , że jest niebezpiecznie .

-Ech ... Nie ma się czego bać . Mówię wam , że jest bezpiecznie - powtarza pogranicznik .

Odprawa dobiega końca , szlaban unosi się w górę , a my ruszamy na spotkanie z wspomnianą drugą rzeką . Na szczęście nie ma się czego obawiać . Wczoraj może poziom i był wysoki , jednak dzisiaj to wąski strumyk z kamienistym dnem przez , który przejeżdżamy z łatwością .

Droga M41 . Jedziemy starym , ale jarym asfaltem . Z lewej strony jest płot, który wyznacza pas przygraniczny z Chinami . W oddali po chińskiej stronie widać wysokie ośnieżone szczyty . Mija kilkanaście kilometrów , gdy spotykamy dwóch rowerzystów . To Angole , którzy są na czele pozostałej lekko z tyłu większej grupy . Kurtuazyjne heloł, hałorju , łer ju from , by nasze spotkanie zakończyć zdjęciem i życzyć sobie bezpiecznej podróży .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg




Słońce wznosi się coraz wyżej i pomimo sporej wysokości na której jesteśmy robi się gorąco . Nad brzegiem jeziora Karkul robimy przerwę . Obłędnie wygląda turkusowy kolor wody na tle ośnieżonych położonych w oddali wysokich szczytów gór .

Od Stany jpg



Adam przyozdabia BMW znalezioną czaszką barana i robi pamiątkowe zdjęcia, gdy podjeżdża do nas dwóch rowerzystów .

Od Stany jpg



Są to młodzi Rosjanie na co dzień mieszkający w Moskwie . Przyjechali do Tadżykistanu , by chodzić po górach . Chłopaki mają nietypowy sposób zdobywania szczytów .

-Jak chodzicie po górach z rowerami ? Pytamy .

-Wjeżdżamy nimi w góry na tyle , na ile się da . Jak już wyżej jechać nie można to je prowadzimy .

-No , ale na sam szczyt nie zawsze można wprowadzić rower - Odpowiadam .

-Zgadza się . Wtedy chowamy je , lub jak jest śnieg - a przeważnie wyżej jeszcze jest - przysypujemy je śniegiem . W drodze powrotnej rowery odkopujemy i jedziemy nimi w dół .



Muszę przyznać , że mają fantazję . Potrafią sobie poradzić w każdych warunkach .

W wiosce , która jest nieopodal jeziora szukamy sklepu gdzie można kupić wodę . Sklepik jest , jednak jego właścicielka mówi , że jest zamknięty .

-Jedźcie tam - mówi wskazując palcem kierunek . Jest tam pompa ( wspominali o niej też Rosjanie ) . Każdy może z niej korzystać .

Po chwili kluczenia i pogubienia się wzajemnie pomiędzy budynkami , odnajdujemy pompę . Czysta , zimna źródlana woda smakuje wybornie . Opijamy się na zapas jak wielbłądy i tankujemy puste butelki .

Przy wiosce na drodze jest punkt kontrolny. Po sprawdzeniu dokumentów możemy jechać dalej .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg




Droga ponownie wznosi się wyżej , wyżej i wyżej . Przed nami przełęcz Ak Bajtał . Tablica informuje , że wkrótce wjedziemy 4655 m n.p.m. Afryka cieniutko pierdzi . Ze 20 koni pewnie zdechło z powodu rozrzedzonego powietrza i mocniejsze odkręcanie gazu kompletnie nic nie daje . Dwa pozostałe motocykle są na wtryskach i znacznie lepiej sobie radzą z wysokością .

Od Stany jpg



Po przejechaniu przełęczy przyroda po raz kolejny funduje nam zapierające dech w piersiach widoki .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Przerwa na trochę koffeiny

Od Stany jpg


Od Stany jpg





Przy wjeździe do Murghab zatrzymujemy się , by zatankować paliwo . Pod wiatą stoi dystrybutor z pompą na korbę . Niestety jest nieczynny . Z budynku wychodzi młoda dziewczyna , która gestem pokazuje gdzie podjechać . Ze zbiorników na kamiennej podmurówce wężem nalewa do wiader benzynę , którą przez wielki blaszany lejek wlewamy do baków . Dziewczyna ma sporą wprawę . Zapewne pomaga rodzicom w prowadzeniu rodzinnego biznesu .

Od Stany jpg


Od Stany jpg



Gdy kończymy tankować ostatni motocykl na stację wjeżdża biały pick-up. Wysiada z niego gość , który okazuje się jest właścicielem stacji i ojcem dziewczyny . Rozmawiamy chwilę i już mamy ubierać kaski by ruszyć w dalszą drogę , gdy gospodarz rzuca propozycję :

-Może chcecie trochę jogurtu ? Mam dobry , naturalny .

-Ja mam problem gastryczny i mnie to za pewnie nie pomoże.Dziękuję.-Odpowiada Adam .

Mnie z kolei doskwiera problem w drugą stronę i dobry jogurcik może być pomocny .

- Ja poproszę szefie . Chętnie spróbuję .- odpowiadam .

Mija moment , gdy właściciel stacji przynosi pełną miseczkę gęstego jogurtu. Wciągam ze smakiem połowę porcji . Jogurt jest wyborny . Drugą połowę wsuwa Robert . Adam słysząc nasz zachwyt zmienia zadnie . Szef znika na chwilę i przynosi małą miseczkę jogurtu również dla Adama .

I tu ponownie odzywa się moja ciekawość . Z mleka jakiego zwierzaka był ten pyszny jogurt

- Z czjewo eto ... no jogurt ? - Pokazuję na miseczkę .

- Z kutasa - słyszę szybką odpowiedź .

To chyba można nazwać konsternacją Uśmiecham się patrząc jak Adam wiosłuje łyżką swoją porcję . Adam uśmiecha się również , tylko nie wiem czy tak jemu ów jogurt smakuje , czy usłyszał odpowiedź na moje pytanie.
Bez zbędnych skojarzeń drążę temat dalej .

-A czto eto kutas ?

-No znajesz . Kutas kak karowa , tolko ma dołgije ( tu pada niezrozumiałe dla mnie słowo pokazując jednocześnie ręką na włosy ) .

-Jak !! Eto z Jaka !! - odpowiadam uniesionym głosem.

-Da. Eto z Jaka . - potwierdza szef.

Uufffff.

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Od Stany jpg


Szef stacji . Właściciel jaka .

Od Stany jpg


Wyjazd z Murghab.

Od Stany jpg



Miejscem dzisiejszego noclegu jest polanka za wioską Alichur . Z namiotów rozpościera się widok rzekę Gunt oraz góry .

Od Stany jpg


Od Stany jpg


Krótko po naszym rozbiciu obozu podjeżdża samochód , z którego wychodzi dwóch mężczyzn . Ojciec z synem wracają z połowu ryb .

-Chcecie ryby ?- Pytają .

-A ile macie ?

-25 .

-Ale co 25 ? 25 ryb ? - Zastanawiamy się .

-Mamy 25 kg. ryb

-Chętnie, tylko nie mamy na czym usmażyć . - Odpowiada Robert.

-To jedźcie z nami , do naszego domu . Usmażymy wam . - Zaprasza Ojciec .

-Mamy rozstawione namioty . Musielibyśmy pakować wszystko na motocykle . Dzięki za zaproszenie , jednak zostaniemy tutaj .

Żałuję , że nie trafiliśmy na siebie godzinę wcześniej Zapewne skorzystalibyśmy z zaproszenia .

Przed zmierzchem na niebie zbierają się ciemne burzowe chmury i zrywa się wiatr . Dociążamy namioty kamieniami i idziemy spać .


CDN......
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś

Ostatnio edytowane przez sebol : 17.06.2014 o 08:38
sebol jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem