Ufff wyjechałem... Kuźwa wyjechałem jak słowo honoru. Macham do reszty w oddali dawać, kolejny.. A Ci nic. Myśle no nieźle mnie ubrali bo zjazdu w dół jakoś nie widzę... Ale ruszyli.. Mateusz targa pod górę, mozna powiedzieć jak na rodeo skacze między koleinami. Już miał go byk powalić ale odkręcił i wyszedł. Jak mu sie to udało tylko on wie bo wszyscy widzieliśmy juz go leżącego w połowie.
Po chwili ruszyli kolejni. To co? Dalej trawersem bo ścieżka juz za stroma zobaczymy "co tam jest". Mozna powiedzieć to hasło jak i wcześniejsze "dalej będzie luźniej" dosyć często nam przyświecało. Zaczęła sie wiec jazda bokiem gory jakąś zanikającą ścieżką na której tylko co jakis czas dało sie wypatrzeć odbite kopyto. Kozic tam chyba nie ma myśle sobie - skoro koń czy byk dał radę to i motor pójdzie.
Małe obsunięcie terenu, luźna ziemia - da radę dalej ale przyda sie asekuracja - szkoda by było rozstać się z motorem na jakies 100 metrów w dół, a i wyciągać później.. Dziarsko przeprawilismy sie przez to piekiełko i stanęliśmy przed kolejnym. Piękna polonijna, dluuuga i stroma, wydającą sie na równą - co jak sie pózniej okazało tyle miało z równym wspólnego co izba lordów z izbą wytrzeźwień

kępy trawy, tzw psiory skutecznie podrzucały motorem na lewo i prawo. Na tym tez stoku Wojtek dał nam piękną lekcję opuszczania czy zawracania motoru na stromym stoku. Otóż wystarczy zgasić motor, wbić bieg i na sprzęgłe delikatnie go opuszczać. Metoda dużo lepsza niż bawienie sie hamulcami.
Polonina ta okazała rownież niezłomność charakteru Śluzy - słowo jak się chłop zaparł to w końcu pokonał i na górę wyjechał. Dodam tutaj ze byliśmy juz tak zmęczeni ze będąc u gory kibicowało sie by kazdy wyjechał bo jakiekolwiek zejście w dół i ponoszenie motoru było nieziemską katorgą. Jak Ci ludzie popieprzają po tych górach całymi dniami na nogach. Ale co tam... Słuchajcie: jak juz wystryrmaliśmy sie na górę Farkau stanął przed nami otworem. W końcu zobaczyłem szczyt na ktory sie wybieramy. A teraz to juz bedzie sielanka bo pojedzie sie wierzchołkami połonin. Sielanka... Hmm.. Czterysta metrów przepaści z jednej, czterysta metrów przepaści z drugie, a szerokość ścieżki momentami oscylowała w okolicy 50 cm. Istna sielanka...