W sumie najdłużej wypadł nam przejazd przez Polskę, a to dlatego, że mamy bliżej do Paryża niż Słowackiej granicy. Potem już było z górki.
Oczywiście, po drodze chłonęliśmy wyłącznie regionalne produkty, kupowane w uroczych małych rodzinnych sklepikach prowadzonych przez cudownych starszych ludzi.