Niedziela 256 km
Ogarniamy sie i ruszamy dalej .
Dzisiaj dużo atrakcji do zobaczenia.
Pierwsze okolo 50 km w kurzu i po kamieniach

Zaraz jak tylko pojawił sie asfalt dojeżdżamy do wodospadu gullfoss, pstrykamy foty niczym japonscy turysci i lecimy na Great Geysir. Tu jeden z geysir-ow co około 10 minut strzela słupem wrzącej wody nawe do 30 metrów - fajne.
W poblizy jest Laugarvatn wiec moczymy dupki w kompleksie termalnym - paniska, a co, kto nam zabroni !!!
Lecimy dalej!!
Wczesnym popołudniem zatrzymujemy sie na foty w miejscu Pingvellir, gdzie łącza sie płyty tektoniczne euroazjatycka i polnocnoamerykańska. To bardzo wazne miejsce dla Islandi , tu zbieraly sie pierwsze sejmiki i to tu panstwo Islandia mialo swoj poczatek.
O widokach jakimi raczyla nas okolica nawet nie bede probowal pisac, moze zdjecia oddadza namiastke tego co zobaczylismy.
Wszystkie te trzy atrakje turystyczne sa bardzo blisko siebie i smialo mozna je wpisac na liste obowiazkowych miejsc do odwiedzenia. (takie rzeczy to ani w ERZE)
Poznym popoludniem byl krotki spacer po starych klimatycznych uliczkach miasta Reykjavik , tez warte poswiecenia chwili !!
Szukamy miejscowki !
Na półwyspie rejkianes rozbijamy obóz na samym cypelku Gardskagi tuz pod latarnia morska.
Jutro nowy tydzien!!!