Dwie nocki w Khorg i znowu mamy naładowane baterie. Startujemy- teraz już w stronę domu. Daleka jeszcze droga przed nami. Wydaje się, że nie powinno nas spotkać nic trudnego. Droga przez Tadrzykistan nie jest jednak łatwa i czas pokazuje ,że oprucz widoków trzeba się też nieco poskupiać za kierownicą. Jeeeeest boooosko. Widoki zapierają dech w piersi, a fiordy jedzą nam z ręki.HEEHHEHE. Pomimo spocenia i zmęczenia chłoniemy całym ciałem przebytą drogę. Zapuszczamy ciekawskie spojżenia na Afgańską stronę rzeki. Dojeżdzamy do granicy i tam planujemy nocleg. Jest on nieco wymuszony, gdyż wizy zaczynają się nam po północy. Znajdujemy fajną miejscówkę nad rzeką i tam planujemy się rozbić. Na razie kąpiemy się i posilamy. Okazuje się jednak,że życie lubi płatać figle i ostatecznie jedziemy zapytac o nocleg po drugiej stronie rzeki w przydrożnej knajpie. Właściciel Kieruje nas na swoją daczę. Kilkaset metrów obok. Niestety dacza choć ogrodzona jak Bank USA jest w połowie budowy. Basen Jest pusty Budynek w stanie surowym a toalety bez wody. Jest jednak diwan i tam postanawiamy spać. Na wszelki wypadek po spożyciu stosownej ilości alocholu wkłdamy sobie pod poduszki duże noże znalezione u gospodarza. W nocy budzi nas hałas wjeżdzającego samochodu. W ciszy przeżywamy chwile grozy. Udajemy ,że żpimy i obserujemy................
|