Po ostatnim wyjeździe coraz więcej myślę, czy jest sens zmieniać stare moto na nowe. Wszystkie maszyny tak dostały w dupę i było tyle gleb, że przy tych wszystkich plastikach trzeba by było wyskoczyć z koło 3 tysi na remont karoserii, a gdzie jeszcze koła, osłony od spodu itp.
Wyjezdżając z kamienistej hamady spotkaliśmy kolumnę nowych GSów (ok. 10 szt). Gdy dojechali do drogi z luźnymi dużymi kamieniami staneli, a my patrzyliśmy i czekali co będzie dalej. Tam gdzie my przejechaliśmy w miarę normalnie oni zaczeli przetaczać maszyny przy asekuracji kolegów. Masakreska i średnia prędkość ok 2 km/h.

Czym droższa maszyna tym mniejsza radość z jazdy, a większy stres przed uszkodzeniem. To nie dla mnie.