Robert już prawie w kraju , a ja dodam kilka słów od siebie wspomagając się zdjęciami .
Rano czuję się jak księżniczka , której ziarnko grochu we śnie przeszkadzało . Od kilku dni śpię na przebitej macie . Dodatkowo wczoraj kiepsko oczyściłem miejsce pod namiot . W nocy tu i ówdzie uwierają mnie większe , bądź mniejsze kamyki . Namiot na obrzeżach dociśnięty jest większymi kamieniami - wieczorem wiał silny wiatr - i w nocy nie bardzo chce mi się to wszystko poprawiać .
Przywitanie z Fredziem , szczurkiem którego dostałem od synka jako maskotkę-amulet chroniącym mnie przed wszelkim złem . Ilekroć spoglądam na niego przypominam sobie o rodzince .
Dzisiaj nasze drogi rozdzielają się . Robert jedzie dalej drogą M41 do Khorog , natomiast ja z Adamem odbijamy na południe . Po przejechaniu krótkiego odcinka zatrzymujemy się przy punkcie kontrolnym . Za nami jest coś , co z daleka wygląda jak jednostka wojskowa . Widać nawet stojący na jej terenie pojazd opancerzony . Szybka kontrola dokumentów i możemy ruszać dalej w stronę Korytarza Wachańskiego zwanego z j. perskiego واخان . Gwoli wyjaśnienia واخان to pas ziemi długości ok 300 km. ( czasami wąski ledwie na kilkanaście km. ) przynależny terytorialnie do Afganistanu , który „ wcinając się” oddziela Tadżykistan od Pakistanu . Droga którą pojedziemy ma biec wzdłuż wspomnianego korytarza i raczyć nasze oczy wspaniałymi widokami .
Pomimo obaw Roberta nawierzchnia , którą jedziemy – oznaczona białym kolorem na mapie , czyli nie wiadomo czego się spodziewać – okazuje się przyjemnym szuterkiem . Głowa gdyby była na trzonku od miotły , z pewnością obracałaby się dookoła osi . Co chwila zatrzymuję się , podnoszę do góry opadniętą z zachwytu szczękę i robię zdjęcia . Warto też obejrzeć się za siebie , by móc postrzegać zupełnie inaczej przejechaną już trasę . Jest jednak w tej sielance jedna pułapka . Brak rozwagi i nadmierne gapiostwo w trakcie jazdy może zostać surowo ukarane .
Opcja pierwsza . Wjeżdżasz w skalną ścianę na poboczu .
Opcja druga . Spadasz w przepaść lub do rzeki która momentami jest wielką kipielą . Ty natomiast dla owej rzeki jesteś lekki jak listek , który niesiony z wielką siłą zostanie roztrzaskany na wielkich skałach pośrodku jej nurtu . Eeeee chyba nie jestem w stanie tego opisać . Ten kto widział wie o czym piszę .
Cmentarz
Przerwa na kawę .
W jednym z miasteczek przez , które przejeżdżamy zatrzymuje nas policja . W zasadzie chyba robią to bardziej z ciekawości niż z potrzeby. Na poboczu pod murkiem wystawiono stolik , przy którym siedzi dwóch funkcjonariuszy . Nieopodal stolika stoją dwa samochody . Na ich maskach siedzi ze czterech chłopa , a kilku następnych stoi z boku pojazdów . Podajemy z Adamem dokumenty i zaczynamy lekcję geografii . Panowie nie bardzo kojarzą gdzie w Europie leży Polska . Tłumaczę zatem cierpliwie , że za sąsiadów mamy Niemców , Białoruś , Ukrainę . Dokładniej rzecz ujmując Polska jest pomiędzy Niemcami , a Białorusią i Ukrainą . Po chwili słyszę „ heil hitler” . Na masce jednego z samochodów siedzi cwaniak w czerwonym t-shircie , któremu coś cię pod deklem poprzestawiało . Pomimo moich wyjaśnień pieprzy jakieś bzdety faszystowskie . Pozostali uśmiechają się , a ja nie bardzo wiem o co cwaniakowi chodzi
Kontrola zakończona . Policjanci sympatyczni , to i ochota na wspólne zdjęcie przychodzi . Ponownie do akcji wkracza wspomniany cwaniak . W jego wizji na pamiątkowej foci mam siedzieć przyodziany w policyjną czapkę . Pan mundurowy nie ma jednak ochoty udostępnić swojego nakrycia głowy do zdjęcia . Sporo śmiechu wywołuje sytuacja , gdy cwaniak zeskakuje energicznie z maski samochodu , a policjant dociskając czapkę do głowy w popłochu ucieka przed nim . Zdjęcia w czapce jednak nie będzie . Trudno , może następnym razem doznam tego zaszczytu
.
Udzielam kilka wskazówek dla bratniego narodu
Teraz do zdjęcia pozuje Adam . Siada za stołem obok el komendante , gdy kolejny raz ze swoim błyskotliwym pomysłem wyskakuje cwaniak . Tym razem atakuje z innej mańki . Siedzącemu przy stole policjantowi chce na głowę wcisnąć mój kask . I ta próba spełza na niczym . Żegnamy się z wesołym towarzystwem i jedziemy dalej
Przed Khorog na poboczu czeka na nas Robert . Jestem zaskoczony widząc jego w tym miejscu , bo mój twardy dysk zarejestrował , że spotkać mamy się już w samym mieście .
- Długo na nas czekasz ? – pytam
- Prawie 3 godziny - odpowiada
- Miałem w między czasie mały zatarg z rąbniętym pogranicznikiem – opowiada nam o zajściu .
-Słuchajcie poznałem parkę z Polski . Dziewczyna powiedziała mi gdzie mieszkają . Miejscówka podobno godna polecenia . Mam nawet jej numer telefonu – dodaje po chwili.
Trochę błądzimy w wąskich uliczkach zanim udaje się trafić do hostelu . Hostel jest przy szkole i w zasadzie okazuje się , że przy nim już byliśmy , jednak przegapiliśmy bramę wjazdową.
Gospodyni pokazuje nam pokoje . Jest czysto i przyjemnie . Ustalamy cenę noclegu i wyżywienia , wypakowujemy bagaże i oczekujemy w kolejce na prysznic popijając piwo . Po zmyciu „ zapachu przygody” gospodyni serwuje nam pyszną kolację , którą jemy pod chmurką na wielkim metalowym łożu . Decyzja zapada jednogłośnie. Jutro dzień wolny od jazdy !!
Martyna z chłopakiem ( zapomniałem imienia ) pojawia się wieczorem. Siedzimy przy świecy i gawędzimy na różne tematy . Dziewczyna opowiada nam sporo ciekawych rzeczy na temat Tadżykistanu i życia codziennego w tym kraju . W szczególności życia kobiet . Okazuje się , że jej pobyt nie jest stricte turystyczny , ale ma głębszy edukacyjny sens . Martyna uczestniczy w akcji „ tadżycka krowa „ o której więcej informacji możecie przeczytać pod tym linkiem
http://civic.edudemo.org.pl/nowosci/...dlaczego-krowy
Rozmowa toczy się w bardzo miłej atmosferze i czas mija dosyć szybko . Po północy zmęczenie jednak wygrywa z nami i odsyła nas do naszych kwater .
Pomimo , że dzisiaj rano możemy pobyczyć się trochę dłużej przyzwyczajenie do wczesnych pobudek wyciąga nas z pokoju ok. ósmej . W czasie śniadania rozmawiamy jeszcze z Martyną , po czym żegnamy się ponieważ wyjeżdża z chłopakiem do innego miasta . Po śniadaniu marszrutką jedziemy do centrum . Wysiadamy obok bazaru . Krążymy wokół straganów szukając czegoś co może nas w tym całym bałaganie zainteresować . Adam kupuje płytę z tutejszą muzyką . Śmieję się , że będziemy mieli co pośpiewać . Ja z Robertem kupujemy lokalne nakrycia głowy noszone powszechnie przez mężczyzn . Jeszcze na bazarze zakładam czapkę na głowę i natychmiast wtapiam się w otoczenie .
Dzisiejszy dzień z założenia ma być odpoczynkiem , to też ruchy mamy spowolnione . Po powrocie do hostelu leżymy na łóżku popijając piwo

Adam w czasie piwkowania wymienia olej w BM-ce
.
Wnuczek gospodyni.
Gotowanie powideł.
Późnym popołudniem pojawia się grupka turystów . Kilku Azjatów i małżeństwo wyglądające na Europejczyków . Kobieta rozmawia po rosyjsku z właścicielką hostelu i dalej tłumaczy ustalenia w j. angielskim Koreańczykom ( nie jestem biegły w językach Azjatów , jednak okazało się , że dobrze rozpoznałem po mowie , iż są to właśnie Koreańczycy ) . Jej mąż siedzi na murku przed wejściem do budynku i przysłuchuje się . Przyglądamy się chwilę towarzystwu i wracamy do naszych tematów . W pewnym momencie spoglądamy na siebie jak by chcąc wzajemnie zadać sobie pytanie „ ten pan na murku powiedział do żony coś po Polsku ? „ Nie wiem czy się przesłyszeliśmy czy nie ponieważ spoglądam w bok , ale pana na murku już nie ma .
Po chwili gospodyni podaje nam obfitą kolację informując , że ma nowych gości. Koreańczyków i małżeństwo z Polski , które przyjdzie do nas na wspólny posiłek .
Jurek z żoną ( tym razem zapomniałem imienia kobiety ) mieszkają w Bielsku Białej . Jurek jest przewodnikiem ( specjalizacja Gruzja ) , a jego żona nauczycielem . Nie są przewodnikami grupy Koreańczyków , a jedynie doraźnie im pomagają . Chyba są trochę zaskoczeni , że spotykają tu Polaków w dodatku na motocyklach . Wczoraj sporo ciekawych rzeczy o Tadżykistanie opowiedziała nam Martyna . Dzisiaj mamy okazję uzupełnić wiedzę o Gruzji . Między innymi o sprawach historyczno – politycznych . Okazuje się , że jesteśmy tam z przyczyn politycznych dobrze postrzegani . Gruzin – Polak dwa bratanki
Jest już ciemno , piwo się skończyło a tematów jeszcze sporo . Cholera przez ten ramadan wódki w sklepie nie można kupić – rzucam . Jurek wstaje , znika na kilka minut i wraca wręczając mi flaszkę żubrówki !!! Smak Żubrówki w doborowym towarzystwie , daleko od domu bezcenny

!!!
CDN...