JACEK:
Ponieważ tego ostatniego wspólnego dnia chcieliśmy z żoną wyskoczyć nad ocean, to żeby nie tracić czasu na jazdę autobusem wynajęliśmy na lotnisku samochód. Po drodze zgarnęliśmy z campingu Darka i ruszyliśmy do Essaouiry.
Droga z Marrakeszeu jest prosta jak drut, pusta i dość nudnaâŚ
Przejeżdżający co jakiś czas samochód nie robił wrażenia na szwendających się po dwupasmówce krowach :-)
Ale w końcu trafiło się nam coś ciekawego! Czytaliśmy o tym w przewodnikach i relacjach z podróży po Maroku, no i w końcu mamy okazję zobaczyć to na własne oczy
TAK! Kozy na drzewach :-)
Oczywiście tuż obok pojawił się jakiś miejscowy i od razu chciał âsprzedawać biletyâ, ale się nie daliśmy :-) Kilka dni później, przy górskiej drodze, miałem okazję jeszcze raz oglądać podobne zjawisko.
Po 3 godzinach dojechaliśmy w końcu do celu naszej podróży, a tam powitały nas widoki tego, co najbardziej lubię!
Na północ od mediny wybrzeże jest bardziej skaliste i nie nadaje się do plażowania
A od strony południowej rozciąga się duża zatoka z ogromną piaszczystą plażą
Ponieważ często wieją tam silne wiatry, to jest to miejsce bardzo popularne wśród osób uprawiających windsurfing.
Port rybacki w Essaouirze pełen jest charakterystycznych niebieskich łódek
a wzdłuż nabrzeża ulokowali się drobni sprzedawcy ryb i owoców morza
które na życzenie patroszą i filetują, a to co pozostanie wyrzucają po prostu gdzieś obok :-)
Obok portu biegną mury otaczające medinę, a za nimi znajdujemy gąszcz typowych wąskich uliczek, ze sklepikami, straganami, klimatycznymi knajpkamiâŚ
Po kilkugodzinnym zwiedzaniu Essaouiry postanowiliśmy spróbować świeżych owoców morza w lokalnej knajpce
Na takim stoisku można sobie wybierać dowoli wśród ryb, krewetek, ośmiornic i po uzgodnieniu w drodze negocjacji :-) akceptowanej ceny wybrane smakołyki trafiają na ruszt! Za zestaw dla 3 osób na który składało się po kilka sztuk dorady, sardynek, krewetek, scampi, ośmiornicy, kalmarów, a do tego sałatki, pieczywo i cola zapłaciliśmy w sumie ok. 90 zł.
A potem jeszcze rzadko spotykane i drogie jak to w Maroku zimne piwko na tarasie przy plaży â 30 dirhamów (~12 zł) za 0,25 litra.
po czym rozpoczęliśmy powrót do Marrakeszu. Tą samą nudną drogą, na której dałem się jeszcze na koniec złapać na radar, ale na szczęście zamiast âcennikowychâ pięciuset dirhamów (niecałe 200 zł) policjanci zaproponowali mi 200 (~80zł) bez kwitka :-)
Następnego dnia odstawiłem żonę na lotnisko i dołączyłem do reszty ekipy wracającej z górskiej eskapady⌠Skończyły się wakacje âall inclusiveâ, a zaczęła motocyklowa wędrówka w kurzu, spanie pod namiotem lub w tanich hotelach, chińskie zupki, no i o zimnym piwku trzeba było zapomnieć⌠:-)