Czuję, że się budzę... Czuję, że jest bardzo wcześnie, że słońce jeszcze nie wzeszło nad horyzont, że do brzasku jeszcze sporo czasu... Mimo to czuję się wypoczęty... Sen powolutku przekształca się w jawę... Czuję ciepło otaczających mnie niemalże tysiącletnich ścian z niemalże tysiącletniego żółtego piaskowca... Częścią zmysłów wyczuwam też Jej obecność... Wiem, że Ona też powoli przekracza granicę między snem, a jawą nie do końca wiedząc, po której stronie jest...
Wielki wiatrak nad nami wiruje powoli... Leżymy na łóżku, które w części wykonane jest z takiego samego piaskowca, co ściany, posadzka i sufit...
Fort Jaisalmer... Niemalże tysiącletni, wzniesiony w 1156 roku przed dumnych i groźnych hinduskich radziów, którzy żyli z handlu i grabieży... Ostatnia ludzka sadyba dla karawan wyruszających z przyprawami na zachód przez pustynię Thar... Pierwsza ludzka sadyba dla karawan podążających w przeciwnym kierunku... Położony na wzgórzu Trikuta w promieniach pustynnego słońca wygląda jakby był ze złota i właśnie taki przydomek zyskał... Złoty Fort... A my w budzimy się w jednym z budynków w obrębie murów... Klimatycznie się robi...
Szynszyla się przytula... Klimat miejsca działa na nas oboje... Robi się miło, zbyt miło aby to opisywać ogółowi...
Dlaczego "Szynszyla"? Przydomek ten zyskała w grudniu rok temu, w miejscu jakże odmiennym od tego...
DSC_8129.JPG
Spoceni całkowicie wracamy do rzeczywistości... Szynszyla chce poćwiczyć jogę... Idziemy na dach... Szynszyla robi Swoje i trzeba przyznać, że dobra jest w tym...
DSC_4158.JPG
Ja z pamięci przywołuje obrazy, których też byłem uczestnikiem kilka chwil temu, gdy Jej joga przydała się nam obojgu...
Wziąłem aparat... Robię zdjęcia... Słońce wschodzi na pustynią, fort i położone niżej miasto budzi się do życia... Znów klimat...
DSC_4177.JPG
DSC_4168.JPG
DSC_4171.JPG
DSC_4170.JPG
W z tyłu potylicy kołacze się myśl, że poniżej, poza murami czeka na nas on...
DSC_4194.JPG