Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.11.2014, 18:10   #18
chemik
 
chemik's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,419
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
chemik jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
Domyślnie Dzień pierwszy (część druga)...

Wychodzimy poza obręb murów... Nie mamy obranego kierunku... Po prostu idziemy tam gdzie dostrzeżemy coś ciekawego, interesującego, gdzie nam podpowiada intuicja... Wszystko wokół ciekawe i interesujące... Tu już jest tłoczniej, ale i ulice nieco szersze... Życie nieco przyśpieszyło... W końcu to już nie fort, ale miasto... Lecz i tak jest spokojniej niż w każdym innym hinduskim mieście...
Otaczająca nas architektura jest wyjątkowa... Budynki, zwane haveli, są równie złote jak fort... Niektóre niemalże tak samo stare... Wzniesione dawno temu przez bogatych kupców, którym w forcie było za ciasno... Ich wyjątkowość polega na bogactwie zdobnictwa oraz na tym, że mają zazwyczaj po kilka zamkniętych wewnętrznych dziedzińców...

DSC_4053.JPG

DSC_4056.JPG

DSC_4058.JPG

DSC_4059.JPG

DSC_4066.JPG

DSC_4073.JPG

DSC_4076.JPG

DSC_4077.JPG

DSC_4086.JPG

DSC_4096.JPG

DSC_4098.JPG

DSC07647.JPG

DSC07649.JPG

DSC07673.JPG

Również do haveli Ganesha przynosi szczęście...

DSC_4083.jpg

Na ulicach krowy mają więcej miejsca niż w forcie... Już tak nie bodą domagając się przestrzeni...

DSC_4062.JPG

Odnajdujemy miejsce z najnowszą edycją photoshopa... W tej wersji wszystko robi się w jednym oknie...

DSC_4071.jpg

Po drugiej stronie trafiamy na placyk dookoła obłożony straganami (jak zawsze w Indiach)... Na jednym ze stoisk chłopaczek robi soki owocowe... Zaprasza nas, my się zgadzamy... Wydaje się być przejęty... Pewnie nieczęsto gości białasów... Na szybko wyciera brudne stołki brudną szmatą rozmazując tylko brud... Nie szkodzi, już przywykliśmy, a sok jest pyszny... Tylko skąd tak soczyste owoce na pustyni?

DSC_4070.JPG

To miejsce to taka dziwna mieszanka perskiej lub arabskiej kultury wokółpustynnej oraz hinduizmu... Nie ułatwia to podjęcia decyzji i wybrania między dwudniowym wielbładzim safari z noclegiem na pustyni (jakże arabskim akcentem), a jednym dniem w siodle na wskroś hinduskiego royal enfielda... Nie chcę naciskać na Szynszylę, gdyż dla mnie wybór jest prostszy... Ona ma znacznie trudniej... To twarda dziewucha, chyba najtwardsza jaką spotkałem i wiem, że chciałaby spróbować obu rzeczy... Niestety, czasu nie starczy... Trzeba podjąć decyzję w ciągu 2-3 godzin... Tymczasem "relax" odtwarzane w pamięci głosem właściciela hotelu Siddartha...

C.D.N.

Ostatnio edytowane przez chemik : 30.11.2014 o 18:12
chemik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem