Próbowaliśmy jakieś pietnadcat let nazad wjechać do Kaliningradu na motórach. Jechaliśmy na Litwę i Łotwę. Miał być to więc mały skrócik. Młodzi byliśmy. Wtedy się myślało, że flaszka i dobra gadka załatwi sprawę

. W Gronowie grzecznie odmówili. W Bezledach już wiedzieli, że będą mieli gości i też nas wygonili. Flaszkę wypiliśmy przy trójstyku w Wisztyńcu a później drugą. W drodze powrotnej spróbowaliśmy jeszcze od strony naszego wschodniego sąsiada. Że niby bliżej i nie mamy paliwa na jazdę dookoła. Granicznik z uśmiechem spytał -gdzie flaszka? I podał datę gdy jeszcze nią dysponowaliśmy

. No cóż wyjazd był wspaniały a Kaliningrad na nas czeka dalej

.