Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06.12.2014, 20:03   #21
chemik
 
chemik's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,419
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
chemik jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
Domyślnie Dzień pierwszy (część trzecia)...

Wracamy do hotelu... Po drodze rzuca nam się w oczy stand jakiejś agencji proponującej wielbłądzie safari z noclegiem w klimatyzowanych namiotach... Ja już jestem pewien, że tak zachwalana rozrywka jest kiczem i podpierdółką... Szynszyla bucha śmiechem - dla niej powinni zrobić safari z noclegiem po gołym niebem, z atakującymi sępami, kojotami, wężami i stadem szarżujących żądnych gwałtu Beduinów w strojach z epoki - wtedy byłaby zadowolona... Mówiłem wcześniej, że to twarda dziewczyna...
Jest około godziny 17... Chcemy zobaczyć zachód słońca... W przewodniku napisali, że najpopularniejsze miejsca to jezioro Gadsisar Tank i wydma Sam... Pytamy właściciela hotelu, gdzie jest bliżej... Ten uśmiecha się delikatnie i spokojnym głosem tłumaczy nam, że wydma Sam to 40 km od fortu... A jezioro tylko 3km... Wskazuje nam kierunek i opisuje jeszcze kilka innych drobnych miejsc, które warto zobaczyć w mieście... Nie chce za to pieniędzy i widać, że udzielanie nam informacji sprawia mu przyjemność... Takie to niehinduskie...
Udajemy się zatem nad jezioro Gadisisar Tank... To sztuczny zbiornik wykopany na polecenie tutejszego maharadży w XIV wieku... Na drodze jakieś kilkaset metrów od jeziorka zaczyna się bazarek z kiczem dla turystów... Miejsce jest tak popularne, że chyba zeszły się tu wszystkie białasy z okolicy... No i naciągacze... Miejscowych też całkiem sporo... Wokół jakies drobne zabudowania, jakieś świątynie... Na środku jakaś wysepka, na niej budowla... Na tafli rowerki wodne w kształcie łabędzi... Czyli typowy hinduski kicz...

DSC_4103.JPG

DSC_4104.JPG

DSC_4106.JPG

DSC07680.JPG

Troszkę od tyłu wchodzimy na wał okalający jeziorko... Przed nami fort, po lewej zbiornik, a po prawej cmentarz... Chcemy tam zejść, ale jest stromo i postanawiamy wejść bramą widoczną na dole przy drodze...

DSC_4116.JPG

DSC_4117.JPG

DSC_4119.JPG

Kilka fotek i biegniemy na dworzec kupić bilety na jutro... Po drodze Szynszyla nieśmiało wyznaje, że woli motocykl od wielbłąda... Moje wnętrze krzyczy z radości!!!
Bilety zakupione na jutrzejszą noc coś po północy... Wracamy z powrotem do miasta... Szynszyla proponuje udać się do Ala aby wziąć obiecaną mapkę i rozplanować jutrzejszy dzień... Tak też robimy... Al jak zawsze rozparty na stołku, ale poznał nas i od razu uśmiech i nawijka... Znów od razu wkręcamy się w jego humor... Dobijamy targu - jutro weźmiemy royala... Płacimy 200 rupii zaliczki... Al mówi, że jak się jutro nie zjawimy to nas znajdzie... Dostajemy kserówkę mapy... Al ręcznie dorysowuje nam kilka ciekawych miejsc wraz z odległością do nich... Zaznacza stacje benzynowe... Na koniec wychodzimy przed wiatę/sklep i Al każe mi odbyć jazdę próbna... Odpala, tłumaczy co i jak... Mówię mu, że jestem motocyklistą i potrafię jeździć... Nieco go to zdziwiło...
Siadam i ruszam łamiąc wszystkie zasady bezpieczeństwa: bez kasku, rękawic, w sandałach, krótkich gaciach i koszulce... Maszyna ma tylko 350ccm i kilkanaście koni, a wygląda na znacznie cięższą... Jest bardzo źle wyważona i wali się na boki przy każdej okazji... Trzeba uważać... Jadę ze 200m i chcę zawrócić... Naciskam delikatnie oba hamulce i przód od razu się blokuje... Uślizg przedniego koła i tylko doświadczenie ratuje mnie przed położeniem motocykla...
Wracam i Al mówi, że zapomniał mi powiedzieć, że przedni hamulec jest nieco nerwowy, więc lepiej używać tylnego...
Żegnamy się w bardzo miłej atmosferze... Umówieni jesteśmy na jutrzejszy poranek... Co prawda Al chciał nam dać motocykl już dziś (takie to niehinduskie), ale nie mielibyśmy go gdzie zaparkować w wąskich uliczkach fortu... A do Ala mamy niecałe 3 minuty piechotą...
Idziemy na kolację... Wybieramy knajpkę na dachu, w forcie z widokiem na dziedziniec wjazdowy i miasto w dole... Znów robi się klimatycznie... Fort delikatnie oświetlony, na stole świece, a w dole gwar ludzi... Wyobraźnia podsuwa obrazy jak to musiało wyglądać kilkaset lat temu: zamiast skuterów i aut wielbłądy, zamiast t-shirtów i jeansów na straganach skóry i lniane wdzianka, zamiast chipsów w foliowych torebkach przyprawy wszelakie... Pięknie musiało być...

DSC_4136.JPG

DSC_4135.JPG

DSC_4139.JPG

DSC_4141.JPG

Po kolacji szybki spacer do hotelu i spać... Jutro ruszamy na pustynię...

C.D.N.

Ostatnio edytowane przez chemik : 22.12.2014 o 20:43
chemik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem