Jak to zwykle bywa przelotówka była dość nudna poza tym, ze na wysokości Budapesztu dopadła nas ulewa jakiej chyba nigdy nie doświadczyłem na moto, na szczęście było dość ciepło. Jak to bywa u bratanków późnym wieczorem w motelach same wesela albo pozamykane campy które były na mapach nie do namierzenia. Oczywiście zaczął się już pierwszy rozlam, że chyba jestem po&$%$3 , że chce spać w krzakach i jak ja prowadze, że nie wiem gdzie są campingi i takie tam. Rzutem na taśmę znaleźliśmy fajny Camp z drewnianymi domkami tuż przed granicą Serbską.
|