Bartol to rasowy czarnuch, wiec o marudzeniu z jego strony nie ma mowy

( a kto marudził to można się domyśleć patrząc na motorki)
Wracając do tematu, w związku z przybyciem pozna pora, wszystkie wyszynki w pobliżu były zamknięte więc zjedliśmy to co mieliśmy ze sobą a ponieważ w głównej mierze była to cytrynówka Bartolowa itp. nalewki, to jedliśmy ją długo
Rankiem okazalo się, że jeden z nas (Wrona) nie ma ze sobą dokumentów od moto. No ale stwierdziliśmy, że nie ma co pitolić tylko trzeba zaryzykować z nuż Serbowie nie będą sprawdzać zielonej karty i pocięliśmy w stronę granicy.
O dziwo udało się wjechać bez problemów.
Na fotce widać jak wrona łączy się z centralą w celu ustalenia gdzie owe dokumenty się znajdują.