Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.03.2015, 00:14   #38
Sub
 
Sub's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Południe
Posty: 990
Galeria: Zdjęcia
Sub jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 godz 5 min 13 s
Domyślnie

Już tylko 250 km dzieli nas od Zatoki Gwinejskiej i wypoczynkowej miejscowości Kribi. Tam zamierzamy odpocząć trochę, nacieszyć się kąpielą w Atlantyku i lutowym, afrykańskim słońcu. Po drodze mijamy gaje palmowe. Cieszy nas taka egzotyka.




Jeszcze przed dotarciem na wybrzeże zatrzymują nas kolejne, pijane patrole na rogatkach próbując wyłudzić trochę grosza. "Jesteśmy spłukani" - tym razem mówimy prawdę. "Możemy ofiarować modlitwę za ciebie i twoją rodzinę" - żandarm wyraźnie się ucieszył, że dostanie cośw gratisie. Docieramy do kompleksu wypoczynkowego rekomendowanego przez Darka - Tara Plage. Mili ludzie lokują nas w 2-osobowym, klimatyzowanym pokoju. Po 12 dniach jazdy taki exclusive prawdziwie rozpieszcza... Zamawiamy kilka buteleczek naszego ulubionego trunku i do końca dnia leżymy w pełnym zachwycie na opustoszałej plaży. Zimna substancja przyjemnie rozchodzi się po całym ciele... Jest na prawdę błogo


Nazajutrz wybieramy się z naszym przewodnikiem do osady pigmejów. Docieramy tam jego czółnem płynąc po Lobe River. Po drodze wypatrujemy małp buszujących w gęstym, tropikalnym lesie.


Sama osada robi na nas raczej smutne wrażenie. Jej mieszkańcy przyzwyczajeni do przywożonych turystów próbują odczytać i zaspokoić nasze oczekiwania. Wódz odśpiewuje pieśń plemienia łagodząc ból swojej egzystencji. To czym uraczył się rano jeszcze nieźle go trzyma. Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się czegoś innego.











Nazajutrz dopada mnie gorączka i cały wachlarz innych dolegliwości. Być w takim miejscu i przeleżeć cały dzień w pokoju? Nie tego się spodziewałem. Reakcja organizmu na skutek lekkomyślnej decyzji o zjedzeniu makaronu z fasolą poprzedniego dnia, jest bezwzględna i przywołuje do porządku umysł, który najwyraźniej stracił na moment swoją czujność. Herbata ziołowa Marcina, Guiness i zimne okłady zbijają gorączkę i przywracają siły.










Czas się pożegnać z oceanem i ruszyć w kierunku misji w Yaounde. Ten etap podróży pozwala na ułożenie sobie w głowie tego, co w ostatnich dniach doświadczyliśmy. Dolewam już 1 litr oleju na 100-150 km. Jakaś masakra. Oby tylko bezpiecznie dojechać do misji i nie zarżnąć motocykla. W końcu za kilka dni przylatuje kolejna ekipa z Polski.

Po dotarciu do Yaounde gorących powitań nie ma końca. Najbardziej cieszą się dzieciaki. Nazajutrz, w pobliskiej przychodni robimy testy na nosicielstwo wirusa malarii. Mamy nadzieję, że jesteśmy "czyści".


"Wielorazowe", gumowe rękawiczki chronią głownie pielęgniarkę, która sprawnie pobiera krew do badań.



Izolatka odbiega w sposób znaczny od standardów europejskich. Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli tu "leżakować". Nie marudzimy. Czekamy do popołudnia na wyniki badania.



__________________

*INCA RIDE 2024*
Sub jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem