Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29.06.2015, 21:04   #5
Neno
 
Neno's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,024
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

Krzątanina zaczęła się od około 8:00. Wrzucali na nas co chwilę jakieś bagaże. Ze mnie na noc niewiele wzięto więc i rankiem jakoś specjalnie dużo nie dołożono. Poranna pielęgnacja polegała na otrzepaniu siedzenia z nawianego przez wiatr piasku oraz na naciągnięciu łańcucha.... Mój pan gorączkowo sprawdzał również stan tylnej opony, której jakoś tak "przypadkiem" nie wymienił przed wyjazdem. Zużyta C02 od Mitasa trzymała się jakoś dziwnie dzielnie i mojemu kierownikowi jakoś się dziwnie humor poprawił. Nawet coś wspominał o zostawieniu jej gdzieś, niebawem.
- Oby szybko - pomyślałam, mi będzie lżej a jemy wygodniej!

Ruszyliśmy. Kierunek południowy. Cel: stolica, odbiór wiz Senegalskich w ambasadzie.
Puszczamy chłopaków wcześniej sami zatrzymując się na krótkie sesje zdjęciowe a po rozgrzaniu się napędu - również na jego smarowanie.
Sesja zdjęciowa:





Droga znośnej jakości, asfaltowa. Wiat nadal niewielki, mimo to czasem nawierzchnia przysypana jest piaskiem. Zawsze w takich miejscach pracuje jakiś duży traktor, przewozi piasek z jednej strony jezdni na drugą.
Sama droga nudna, prosta, usiana jak zwykle trupami zwierząt. Ja jakoś to znoszę, ten na górze co chwilę powstrzymuje oddychanie... podobno smród jest wyraźny
Co chwila mija nas jakiś relikt przeszłości, poczciwe stare renówki, wymieszane z mercedesami coraz częściej widywane są w towarzystwie nowszych toyot, miśków czy peugeotów.
Dochodzimy żółtą 800kę, która zatrzymała się na zdjęcia i dalej lecimy już w parze. Ja, jako ta słabsza - prowadzę dyktując tempo!


























Nagle z letargu budzi mnie ostre hamowanie. Po chwili wracamy. Z lusterek wstecznych zgubiliśmy BMW.
Minutę później już jesteśmy w komplecie.
Okazuje się, że odpadł kufer... Na szczęście wytrzymał uderzenie o asfalt nie rozsypując swojej zawartości. Puściło mocowanie za które producent powinien dostać NAGANĘ!
Nie przejechaliśmy nawet 500km a tu taki ZONK! Aż strach się bać co będzie dalej.
Kierownicy coś tam pomotali za pomocą trytek, pasów do mocowania bagażu i ruszyliśmy.










W samej stolicy jakoś tak dziwnie pusto... po półgodzinnych poszukiwaniach, zrzucając wcześniej oponę w znajomym hostelu, docieramy do ambasady.
Zamknięta... na 2 dni. Ambasador wyjechał. Jest problem!
Chłopaki nie mają wyjścia, napełniają nasze zbiorniki i ruszamy dalej na południe. Co przystanek to rozważania którym przejściem granicznym opuścimy Mauretanię, gdzie będziemy spali itd.
Znów mam być ponoć zostawiona sama, znów ma być hotel.
Noc zbliża się nieuchronnie, a my mkniemy jak gdyby nigdy nic.
100km do celu, 50...
Nie ma hotelu a mieszkańcy twierdzą, że śmiało możemy jechać na granicę - przejście jest otwarte 24h, Jedziemy, mimo, że wojsko na checkpointach mówi nam co innego.
Każą mi to jadę!
Robi się ciemno. Ostatni checkpoint, informacja, że granica na 100% jest zamknięta a my możemy albo spać obok żołnierskiego namiotu, albo gdzieś, gdzie chcemy, byle nie dalej niż 10km. Dalej zaczyna się Park narodowy i jest zakaz.
Odjeżdżamy więc jakieś 8-9km, zjeżdżamy w pole i chłopaki rozstawiają namioty.
Owiewa mnie chłodny ale przyjemny wiaterek dający ukojenie po ciepłym, wręcz gorącym dniu. Temperatura miejscami dochodziła do 39*C. Teraz, wieczorem jest około 24*C i spada.
Towarzystwo dzieli się na pół. Zupełnie jak w dzień. Dwójka idzie spać, dwójka odpina biały pojemnik o pojemności 2galonów i się zaczęło... dalej wstyd opowiadać.
Wstyd mi za mojego pana

Dobranoc!
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem